- Doszły do mnie słuchy, że niektórym ciężko przychodzi dopasowanie się do wyznaczanych godzin posiedzeń komisji – zaczął Adam Orzeszyński, szef rady w mieście. I zaraz wyłuszczył kolegom i koleżankom, że spotkania mogą zaczynać się nawet o 9.00 rano. Zaś za tak wczesne – razem z kura pianiem wstawanie – i za pełnienie mandatu również w godzinach pracy zawodowej - jest rekompensata – dieta. - Jeżeli ktoś postanowił być radnym, to zdecydował się także na wszelkie konsekwencje z tym związane – zauważył szef rady. Ale napotkał opór. - To nie znaczy, że będziemy tutaj notorycznie stawiać się na komisjach o godz. 8.00 czy 9.00 – oburzał się Rafał Ozga, szef komisji rewizyjnej.
Poinformowany, że właśnie tak było w poprzednich kadencjach, nie dawał za wygraną. - To co, lepiej kreować politykę tego miasta w dwóch czy w piętnastu, bo niektórzy nie przyjdą – rzucił w stronę kolegów. Czym niektórych zadziwił. - Adam (przewodniczący rady – przyp. red.) już powiedział, że dieta jest rekompensatą za utracone zarobki – przypomniał Krzysztof Pauliński. Zaś Roman Szczesnowski powiedział krótko, ale dosadnie. - Terminy i godziny posiedzeń komisji i sesji wyznacza przewodniczący. Koniec. I kropka.