reklama

Pasje: "Sokół" - kinomaniak

Opublikowano:
Autor:

Pasje: "Sokół" - kinomaniak - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Maniakiem filmów został jeszcze w czasach VHS-ów. W dobie internetu spędza długie godziny przy serialach. Ale twierdzi, że najlepiej filmy ogląda się w kinie – oto kinomaniak Robert Sokołowski z Krotoszyna.

Przeciętny człowiek potrzebuje osiem godzin dziennie aby spać, dwie godziny poświęca na przygotowanie posiłków i jedzenie. Reszta to praca, dojazd do pracy i czas wolny. U Roberta Sokołowskiego te proporcje są zachwiane. - Oglądam po dwa trzy filmy dziennie. Oprócz tego, co oglądam w pracy – mówi 40-latek z Krotoszyna. Tak, oprócz tego, co ogląda w pracy! Bo jeśli ktoś jeszcze nie skojarzył nazwiska, to Robert Sokołowski jest od 16 lat kierownikiem „Przedwiośnia”. Ale nie dlatego stał się kinomaniakiem. Raczej został szefem kina, bo od dziecka uwielbiał filmy, seriale.

Robert Sokołowski filmem zafascynował się, gdy nie było jeszcze HBO ani Netflixa. Była za to – zresztą jest do dziś – Telewizja Polska i słynna wytwórnia filmów animowanych w Bielsku Białej. - Moje dzieciństwo przypadało na lata osiemdziesiąte. Więc siłą rzeczy wychowywałem się na polskiej animacji – Bolku i Lolku i Misiu Kolargolu. Ale wtedy też poznałem „Gwiezdne wojny” - opowiada krotoszynianin. I to właśnie „Gwiezdne wojny” stały się jednym z jego ulubionych tytułów. Legenda głosi, że popularny „Sokół” zorganizował nawet kiedyś dla fanów „Gwiezdnych wojen” nocny pokaz całej serii filmów George'a Lucasa w kinie. - Nic mi na ten temat nie wiadomo, ale jakby co, to jestem do usług – mówi półżartem, półserio. Ale wracając do początków jego pasji nie można ominąć wątku VHS, który odcisnął swoje piętno na polskim guście filmowym.

- Przypominam, że lata osiemdziesiąte to czasy kaset wideo. VHS zrewolucjonizował nasze postrzeganie kinematografii. Jak grzyby po deszczu wyrastały wypożyczalnie i właśnie wtedy zaczęło się kinomaniactwo – korzystanie z wypożyczalni, nagrywane z telewizji filmy. Kombinowało się skąd wziąć jakiś film na wideo – mówi Robert Sokołowski.

To wtedy obejrzał swój ulubiony film – „Brzdąc”. Ten niemy komediodramat z 1921 roku to popis jednego człowieka – Charliego Chaplina.

- Napisał scenariusz, muzykę, wyreżyserował, zagrał główną rolę, a nawet zajął się montażem. Dla mnie to jest mistrzostwo świata. Jest on moim ulubionym aktorem i reżyserem. I nie sądzę, żeby ten wybór miał się kiedykolwiek zmienić. Ale uważam, że nadal jest sporo dobrych produkcji – opowiada Robert Sokołowski.

I wie, co mówi, bo dziennie ogląda w kinie tyle filmów, co przeciętny Polak przez cały rok (w 2016 roku Polacy wybrali się do kina 52 mln razy, czyli statystycznie 1,5 filmu na osobę – przyp. red). - Oglądam przeciętnie dwa-trzy filmy dziennie. Daje to około tysiąca filmów rocznie. Jakieś 7 procent z całości to filmy dobre. Około 1-2 procent to filmy bardzo dobre albo wybitne. Reszta to filmy średnie i słabeprzyznaje kinomaniak z Krotoszyna. Ale oprócz kinowych nowości śledzi też najnowsze seriale spod znaku wspomnianych wcześniej HBO czy Netflixa. - Pochłaniam seriale całymi sezonami. Często kończy się to tak, że wyłączam komputer równo z budzącymi się do życia ptakami. Więc idę od razu po bułeczki do piekarni i maszeruję do pracy – opowiada.

A co w pracy? Oczywiście dalej ogląda filmy. Choć nie tylko, bo robota kierownika kina to nie tylko gapienie się w wielki ekran. - Przerobiłem etap VHS, teraz oglądam genialne seriale, ale uważam, że nic nie oddaje tak magii filmu, jak obejrzenie go w kinie. Z rewelacyjnym dźwiękiem, olbrzymim ekranem i w ciemności, i skupieniu. Wszystkich kinomaniaków zapraszam do kina „Przedwiośnie”, aby zarazili się pasją podobnie jak jazachęca.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo