Koźmin Wlkp:„Co by tu jeszcze spie*****ć w tej radzie?”

Opublikowano:
Autor:

Koźmin Wlkp:„Co by tu jeszcze spie*****ć w tej radzie?” - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Najpierw podniesienia, dzień później obniżenia i to o 20% diet radnych domagał się Leszek Chojnicki, koźmiński rajca. Decyzję o 180 stopni zmienił pod wpływem, jak mówi, samego szefa rady.- Diety nie były ruszane od 2000 roku – podkreślał Leszek Chojnicki. Widząc w planie obrad punkt ustalenia podwyżki wynagrodzenia dla burmistrza, chciał by przy okazji rozważono podwyżkę także dla radnych – o 20%. Wówczas szeregowi radni mogliby co miesiąc otrzymywać zamiast dotychczasowych 530 zł – 636 zł, a przewodniczący rady – nawet 1.430 zł, prawie 200 zł więcej. Zacytował „klasyka” Na co zareagował szef rady instruując Leszka Chojnickiego, że powinien najpierw przedłożyć tekst gotowej uchwały. - Niech pan przygotuje projekt – strofował Justyn Zaradniak, przewodniczący koźmińskiej rady. Czym wyprowadził z równowagi rajcę, jednak nikt go nie poparł. Wówczas zapowiedział kolejny wniosek, tym razem o obniżenie diet. Zacytował nawet „klasyka”. - Nie będę pisał uchwały o podwyższenie, a o obniżenie diet. A panu burmistrzowi i pozostałym przytoczę cytat z Goryszeskiego „Co by tu jeszcze spierdolić w tej radzie?” - mówił oburzony rajca. Do porządku próbował go przywrócić szef komisji budżetowej. - Proszę się zachowywać, na sali są kobiety – zwrócił się Adam Grzelak. Na co Leszek Chojnicki odparł krótko. - Przecież tak w sejmie mówili. Prywatny folwark Następnego dnia swoje zapowiedzi wcielił w czyny i do szefa rady skierował interpelację. Chciał, by zajął się nie tylko obniżeniem wszystkim radnym uposażeń o 20%, ale poszedł krok dalej. - Wnoszę, aby nie było żadnych dodatkowych profitów z tytułu pełnienia funkcji przewodniczego rady, komisji i zastępcy. Niech będą jakieś oszczędności – zaapelował. I tłumaczył, że wycofał się z wcześniejszych zabiegów o podwyżkę przez zachowanie Justyna Zaradniaka. Zarzucił mu bowiem szantaż. - To pod artykuł podlega i prokuratora szantażowanie radnych. Pan tak może całą kadencję robić. Przecież powiedziałeś pan, że po złotówce możesz dać za sesję, Czy rada to pana prywatny folwark? - pytał Leszek Chojnicki. Wywołany do odpowiedzi Justyn Zaradniak nie chciał tłumaczyć. Stwierdził tylko, że zdążył się przyzwyczaić do kontrowersyjnych wypowiedzi kolegi. I swoim zwyczajem oznajmił, że interpelacja zamiast na jego ręce, powinna zgodnie ze statutem rady wpłynąć do włodarza. - Ale przyjmuję to jako wniosek pana. (…) I to czy będziemy pracować za dietę, którą dostajemy teraz, czy za tą, którą pan proponował wczoraj, podniesioną o 20% czy za tę, którą proponuje pan dzisiaj niższą, rozstrzygnie się na następnej sesji – odparł szef rady. „Pan Leszek mnie ubiegł” Na tym dyskusja o dietach się nie zakończyła. Bo również Wiesław Głuszek przyznał, że także jest za obniżeniem kasy dla radnych i to nawet o 25%. Wygospodarowane w ten sposób oszczędności chciał przeznaczyć na remonty w szkołach. - Pan Leszek mnie ubiegł ze swoją propozycją – oznajmił Wiesław Głuszek. Ale i jego wniosek przepadł. Ewa Serafiniak

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE