Jest szansa na reaktywację przetwórstwa mięsnego w Krotoszynie. Wszystko za sprawą Dino Polska. Grupa rusza niebawem z budową zakładów mięsnych. Wędliny rodem z Grodu Krotosa mogą trafić na półki marketów sieci już pod koniec przyszłego roku. Do pracy będzie potrzebnych kilkaset osób.
Krotoszyńskie Zakłady Przetwórstwa Mięsnego, których początki sięgały niemal 120 lat wstecz – zakończyły swój byt w 2006 roku. Nadchodzi jednak czas odrodzenia tej branży.
Pozwolenie już jest
W mieście powstać ma zakład przetwórstwa mięsnego. Inwestorem ma być Dino. Procedura już ruszyła. - Pod koniec ubiegłego roku wydano pozwolenie na budowę zakładu wraz z halami magazynowymi i chłodnią – przyznaje Krzysztof Pawlak, naczelnik wydziału architektury i budownictwa w starostwie powiatowym w Krotoszynie. Konkretnie ma u nas powstać filia Zakładów Mięsnych Agro-Rydzyna, które są własnością Grupy Dino Polska. - Zakład wybudowany zostanie na terenach siedziby spółki Dino w obrębie Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej – potwierdza Maciej Galicki, rzecznik prasowy Dino Polska. O szczegółach inwestycji spółka mówi niechętnie. Wiadomo jedynie, że przy ul. Ostrowskiej stanąć mają hale produkcyjne, magazynowe i chłodnia. Wszystko o łącznej powierzchni blisko dwóch hektarów. A zakład ma zajmować się rozbiorem i przetwórstwem mięsa wieprzowego i wołowego. Na pewno nie będzie tu dokonywany ubój. A wyroby z krotoszyńskich zakładów staną się prawdopodobnie wizytówką stoisk mięsnych w marketach krotoszyńskiej sieci. Wszystko to – według nieoficjalnych informacji – ma stać się rzeczywistością mniej więcej za półtora roku. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że prace budowlane mają rozpocząć się tuż po ustąpieniu mrozów.
Duma wraca, historia też
Wraz z nowym zakładem wrócić ma duma nie tylko z rozwoju rodzimej firmy, ale też z powrotu przetwórstwa mięsnego na Ziemię Krotoszyńską. - Należy się tylko cieszyć i mieć nadzieję, że wszystko co do tej pory było dumą i chlubą tych zawodów, wkrótce się ziści - komentuje Dariusz Rozum, radny powiatowy doskonale zorientowany w planach Dino. To on miał przed laty nakłonić Tomasza Biernackiego, założyciela sieci Dino do zainwestowania właśnie w Krotoszynie i właśnie w specjalnej strefie ekonomicznej, o którą też zabiegał. Dziś dodaje, że rozwój branży mięsnej wpłynie również na kierunki kształcenia i losy młodych ludzi na rynku pracy. - Spółka zwróci się też o utworzenie w szkołach kierunków - technikum przemysłu mięsnego czy szkoły branżowej – precyzuje Dariusz Rozum. Uważa, że historia zatacza koło. - I zakłady mięsne wracają do Krotoszyna. W trochę innej formie, niż to miało miejsce u zbiegu ulic Sienkiewicza i Kobylińskiej, ale mam nadzieję, że będzie to nowoczesny, wspaniały zakład, który historię przemysłu mięsnego w Krotoszynie przywróci – dodaje radny powiatowy. I podkreśla, że każdy nowy zakład pracy jest czynnikiem miastotwórczym
Marzenie dyrektora
Będzie nowy zakład, będą więc potrzebne ręce do pracy. Ile? Tego dokładnie nie wiadomo, ale nieoficjalnie mówi się o pracy dla kilkuset ludzi. Nie tylko dla specjalistów od obróbki mięsa i produkcji wędlin, ale również dla kadry kierowniczej. Pierwsze kroki w kierunku poszukiwania załogi już uczyniono. - Przedstawiciele Dino zwrócili się z pismem, czy uruchomimy kierunki wędliniarza w szkole branżowej oraz technika przemysłu mięsnego – przyznaje Roman Olejnik, dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Krotoszynie, a przed laty absolwent technikum. I dodaje. - My te kierunki już uruchamiamy, tylko brak jest odzewu gimnazjalistów. A przecież mamy ogromne tradycje związane z przemysłem mięsnym w Krotoszynie i naszej szkole. I jest moim marzeniem uruchomienie i odrodzenie technikum przemysłu mięsnego – mówi Roman Olejnik. Szkoła już współpracuje z firmami z branży mięsnej: „Gobarto” i „Tarczyński”, ale są to zakłady położone w znacznej odległości od Krotoszyna. Dlatego dyrektor uważa, że uruchomienie zakładów mięsnych w Krotoszynie wywoła w końcu zainteresowanie kierunkami mięsnymi w jego szkole. - Wydaje mi się, że jeżeli u nas powstanie duży zakład i będzie miał w nazwie „Krotoszyn”, to zainteresowanie ze strony uczniów będzie znacznie większe – dodaje szef „mięśniaka”. Jak będzie pokaże czas. Dlatego do tematu na pewno wrócimy na łamach „Gazety Krotoszyńskiej”.