762 tys. zł - na tyle oszacowano grunty komunalne będące w zarządzie Sulmierzyc. Są to głównie użytki rolne. - W 2016r. wartość była wyższa, ale zmniejszyła się z powodu sprzedaży dwóch działek rolnych oraz przekazania jednostkom gminnym w zarząd 14 działek o łącznej powierzchni ponad 20 tys. m2 – wyjaśniała Karina Błaszczyk, sekretarz miasta Sulmierzyce. Obecnie miasto ma podpisanych 60 umów na dzierżawy gruntów o łącznej powierzchni ponad 146 ha. - Umowami nie są opatrzone grunty przeznaczone na sprzedaż przy Odolanowskiej – zastrzegła sekretarz.
W ubiegłym roku włodarz miasta umorzył jednemu rolnikowi opłatę za czynsz dzierżawny na kwotę 3 tys. zł. W dwóch przypadkach rozłożył dzierżawę na raty, na łączną sumę 36.884 zł. Postępowanie to nie wszystkim się spodobało.
Przecież te grunty rolne wystawione były do przetargu i każdy sobie ustalił taką cenę, jaką chciał. To jak może być umorzenie dzierżawy? (…) Jeżeli ktoś nie może zapłacić, powinien z terenu zejść, bo na przetargu oni sami sobie nabijali cenę, a mógł wziąć ten teren ktoś, kto by płacił – wskazywał radny, Roman Banasiewicz.
Szybko wyjaśniono mu, że chodzi o zdarzenie losowe. - W gospodarstwie, o którym mówimy, doszło do tragedii. Spłonął ciągnik i w ten sposób chcieliśmy pomóc rolnikowi – tłumaczyła Karina Błaszczyk. Nie wszystkich przekonała. - Ciągnik pewnie był ubezpieczony i z tego tytułu dostanie rolnik odszkodowanie. Natomiast za chwilę się okaże, że każdy coś wymyśli i najpierw windują cenę, a na żniwa piszą wnioski o umorzenie. Mnie się też nikt nie pyta, a mam kredyt i muszę go płacić. A do przetargu nie podchodzę, bo mnie zwyczajnie nie stać – zwracał uwagę oburzony, Leszek Migaj. Po czym zapadła grobowa cisza, a przewodniczący zmienił temat dyskusji.