Nie zgłosili tego do Państwowej Straży Pożarnej w Krotoszynie. A jakby tego było mało – na oficjalnej liście w miejsce kierowcy wpisali nazwisko osoby, która do pożaru nie jechała.
Do kierowania samochodem uprzywilejowanym jadącym na sygnałach świetlnych i dźwiękowych trzeba mieć specjalne uprawnienia. Prawo jazdy nie wystarczy. Niestety, wszystko wskazuje na to, że druhowie z OSP w Sulmierzycach – zapomnieli o tym. Po otrzymaniu wezwania do pożaru w Chwaliszewie – za kierownicą wozu bojowego posadzili przypadkowego człowieka - mieszkańca Odolanowa, który nie jest nawet członkiem OSP Sulmierzyce.
- Mieli szczęście, że nic się po drodze nie stało. Kierowanie wozem uprzywilejowanym nie jest łatwą sprawą, trzeba zachować zimną krew, jechać szybko, ale ostrożnie. Tego nie uczą na kursie prawa jazdy. Do tego potrzebne jest dodatkowe szkolenie. Gdy takim wozem kieruje osoba bez przeszkolenia, to naraża nie tylko życie innych uczestników ruchu drogowego, ale także osób, które wiezie. To nieodpowiedzialne – mówi nam jeden ze strażaków jednostki z gminy Krotoszyn, który od kilkunastu lat kieruje wozami bojowymi, mając do tego uprawnienia.
Mieszkaniec Odolanowa, który usiadł za kierownicą wozu OSP Sulmierzyce nie jest skory do rozmowy.
- Jestem na urlopie. Proszę zadzwonić za dwa tygodnie – mówi, gdy pytamy o przebieg całego zdarzenia. I rozłącza się.
Naczelnik nie przyszedł na spotkanie
Informacje o tym, że strażacy z OSP Sulmierzyce pojechali do pożaru samochodem kierowanym przez osobę bez uprawnień - dotarły także do burmistrza Sulmierzyc, Dariusza Dębickiego. Włodarz Grodu Sulimira, chcąc wyjaśnić całą sytuację, umówił się na rozmowę z Wojciechem Ostojskim, naczelnikiem OSP Sulmierzyce. Ten jednak na spotkanie nie przyszedł.
- Naczelnik nie przybył, twierdząc podczas rozmowy telefonicznej, że byliśmy umówieni na inną godzinę a być może po prostu nie chciał się ze mną spotkać – mówi Dariusz Dębicki, burmistrz Sulmierzyc.
Włodarz nie odpuścił. I zażądał od naczelnika OSP Sulmierzyce pisemnych wyjaśnień związanych z przebiegiem akcji oraz samym wyjazdem jednostki do pożaru w Chwaliszewie.
- Jak to wyglądało? Kto jechał do pożaru? Kto kierował autem w drodze do pożaru i z powrotem? Poprosiłem o szczegółowe wyjaśnienia w tym względzie - precyzuje Dariusz Dębicki.
Na razie burmistrzowi muszą mu wystarczyć wyjaśnienia od Krzysztofa Mazurkiewicza, prezes OSP Sulmierzyce.
- Potwierdził on informacje, które wcześniej do mnie docierały, że do pożaru wozem strażackim jechał mieszkaniec Odolanowa, nieposiadający uprawnień do kierowania pojazdami uprzywilejowanymi – mówi Dariusz Dębicki.
Poświadczyli nieprawdę w dokumentach?
Druhowie OSP Sulmierzyce po zakończeniu działań w Chwaliszewie sporządzili listę z nazwiskami osób biorących udział w akcji gaśniczej. I przekazali ją dyżurnemu Państwowej Straży Pożarnej w Krotoszynie. To standardowa procedura. Okazało się jednak, że na liście nie ma nazwiska mieszkańca Odolanowa. A w jego miejsce wskazany jest strażak – kierowca z OSP Sulmierzyce.
- To jest kwestia poświadczenia nieprawdy, bo do dyżurnego PSP podane zostało nazwisko kierowcy, który de facto tym autem do Chwaliszewa nie jechał – precyzuje Dariusz Dębicki.
Burmistrz powiadomi policję?
Dlatego też burmistrz Sulmierzyc zapowiada, że – po rozmowie z prawnikiem – poinformuje o całej sytuacji policję.
- Nie mam innego wyjścia. Skoro mam taką wiedzę, to będę musiał złożyć na policji zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Taki jest mój obowiązek. Co z tym dalej będzie – to rozstrzygną funkcjonariusze – mówi Dariusz Dębicki.
Kto poniesie konsekwencje i koszty ubezpieczenia?
Zbulwersowany całą sytuacją jest również przewodniczący rady w Sulmierzycach. Przyznaje jednak, że o sprawie dowiedział się "nieoficjalnie".
- Dostałem „cynk” od jednego radnego, że podobno taka sytuacja miała miejsce. Myślę, że poprosimy strażaków na oficjalną rozmowę na komisję – mówi Adam Orzeszyński, szef Rady Miejskiej Sulmierzyc.
I dodaje, że cała sytuacja jest jeszcze bardziej niepokojąca ze względu na fakt, że w najbliższym czasie strażacy z Sulmierzyc mają dostać nowy wóz bojowy.
- Jeżeli taka sytuacja miała miejsce - to w przypadku, gdy strażacy dostaną wóz wart milion złotych (miasto rozpisało już przetarg na zakup nowego wozu strażackiego dla OSP Sulmierzyce – przyp. red.) i taki numer wywiną, to co wtedy? Co w przypadku, gdy auto zostanie uszkodzone, albo – nie daj Boże – jakaś osoba zostanie poszkodowana? Kto wtedy poniesie konsekwencje i pokryje koszty ubezpieczenia, skoro autem kierowała osoba bez uprawnień? - zastanawia się przewodniczący.
A na koniec Adam Orzeszyński mówi wprost.
- Jeżeli nie ma pełnego składu, to nie jedziemy i koniec, a nie robi się partyzantkę.
Co ma na ten temat do powiedzenia Wojciech Ostojski – naczelnik OSP Sulmierzyce? Trudno powiedzieć – na razie jest nieuchwytny.
Dlatego do tematu wrócimy.