Sławomir Olgrzymek z Krotoszyna -„Jak są córki, to świat się zmienia na różowy”

Opublikowano:
Autor:

Sławomir Olgrzymek z Krotoszyna -„Jak są córki, to świat się zmienia na różowy” - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

? Lalki Barbie, świnka Pepa, kucyki, bajki mini mini, kraina lodu. Na tym etapie obecnie jestem ??śmieje się Sławomir Olgrzymek z Krotoszyna, dumny tata trzech córeczek. Jego świat jest zdominowany przez kobiety. ??Jestem rodzynkiem. Żona, 6-letnia Lenka i 2,5-letnie bliźniaczki, Pola i Nina, a do tego kot. Też dziewczynka ??wylicza 40-letni krotoszynianin. I podkreśla, że ??od kiedy urodziła się Lenka ??jego życie zmieniło barwy. ??Jak są córki, to świat się zmienia na różowy. Pokoje różowe, wszystkie dodatki różowe. Tak, jak człowiek był nauczony do takich zwykłych kolorów, to nagle wszystko się robi różowe.?Z bliźniaczkami trzeba kombinować?Gdy urodziły się bliźniaczki, to świat ponownie stanął na głowę. ??Nie spodziewaliśmy się, że będzie dwójka. Szok kompletny. Były też lekkie obawy: ?Z jednym daliśmy radę, ale czy damy radę z dwójką??. Z pomocą przyszli rodzice innych bliźniaków, z którymi rodzina Olgrzymków nawiązała kontakt. ??Dostaliśmy wiele cennych rad. Najgorsze były noce, pora karmienia. Koleżanka powiedziała nam, że jak się jedno obudzi, to głodne, to od razu mamy budzić drugie. Bez tego nie bylibyśmy w stanie stwierdzić, które już jadło, a które nie. Bo jak człowiek wstaje po omacku to może się pogubić. I później nie wie, czy jedno dziecko je już drugi raz, a drugie przespało karmienie. Dobrą metodą jest też odznaczanie kresek, że ta była karmiona, a ta nie. Z bliźniaczkami trzeba kombinować ??opowiada 40-latek. I żartobliwie przyznaje, że gdyby miał teraz syna, to nie wiedziałby co z nim zrobić. ??Byłbym przerażony. Znam tylko zabawy dla dziewczynek.Codzienne rytuały ojca i córekCóreczki są oczkiem w głowie tatusia, który stara się poświęcać im każdą wolną chwilę. ??Mamy swoje tradycje i rytuały. Wychodzę do pracy, to muszę każdej dać buziaka. Bez tego nie da się wyjść z domu. Musi być ?muua? dla Lenki, dla Poli, dla Niny. Całus nie omija także kota i dziadka. Dziewczyny by mi na to nie pozwoliły ??opowiada Sławomir Olgrzymek. Po pracy jest witany gorącymi uściskami, a później przychodzi czas na wspólne jedzenie obiadu. Mimo, że dziewczyny jadły już wcześniej. ??Nigdy jeszcze nie udało mi się zjeść w spokoju. Moje dziewczyny uwielbiają kiełbaski. Wracam do domu, siadam do obiadu i nagle każda przynosi swoje krzesełko, siada obok i wyjada mi mięsko z talerza. No, nie mogę powiedzieć, że odchodzę od stołu najedzony ??żartuje. I dodaje, że ??choć cieszy się, że dziewczyny rosną ??to obawia się jak odnajdzie się we własnym domu za kilka lat. ??Na razie nie martwię się o łazienkę. Ale za jakiś czas będę chyba musiał robić zapisy, żeby wygospodarować dla siebie chociaż godzinkę dziennie. Bo jak dziewczyny zaczną ją okupować, to obawiam się, że dla mnie już nie będzie czasu. Przynajmniej nie muszę się martwić, że będą mi kosmetyki podbierać.Malowanie paznokci, układanie fryzurUkładanie puzzli, czytanie bajek, oglądanie telewizji czy popołudniowy spacer to czas, w którym cała rodzina bawi się razem. ??Oboje z żoną pracujemy. Kasia jest nauczycieką w przeszkolu, ja przedstawicielem handlowym. W tygodniu nie jesteśmy w stanie poświęcić całego dnia dziewczynkom, dlatego staramy się, by weekend był tylko dla nich ??mówi 40-latek. Wycieczki do zoo, wspólne pikniki, grill i basen na działce u babci. Sobota i niedziela upływa zazwyczaj aktywnie. ??Dziewczyny są ciekawe świata i pełne energii. Dlatego najczęściej ten czas spędzamy poza domem, aktywnie. Są jednak takie momenty, gdy mama jest wykluczona ze wspólnych zabaw. Wtedy na pierwszy plan wysuwa się tatuś. ??Żona może wtedy odpocząć. A dziewczyny mnie oblegają, malują mi paznokcie, robią fryzurę. Największą frajdę mają, gdy mogą po mnie malować farbkami. Jedna maluje mi słoneczko na plecach, druga zamalowuje mi twarz na zielono, a trzecia paćka mi nogi we wszystkich kolorach. Trudno to potem zmyć ??śmieje się krotoszynianin.

– Lalki Barbie, świnka Pepa, kucyki, bajki mini mini, kraina lodu. Na tym etapie obecnie jestem – śmieje się Sławomir Olgrzymek z Krotoszyna, dumny tata trzech córeczek. Jego świat jest zdominowany przez kobiety. – Jestem rodzynkiem. Żona, 6-letnia Lenka i 2,5-letnie bliźniaczki, Pola i Nina, a do tego kot. Też dziewczynka – wylicza 40-letni krotoszynianin. I podkreśla, że – od kiedy urodziła się Lenka – jego życie zmieniło barwy. – Jak są córki, to świat się zmienia na różowy. Pokoje różowe, wszystkie dodatki różowe. Tak, jak człowiek był nauczony do takich zwykłych kolorów, to nagle wszystko się robi różowe.„Z bliźniaczkami trzeba kombinować”Gdy urodziły się bliźniaczki, to świat ponownie stanął na głowę. – Nie spodziewaliśmy się, że będzie dwójka. Szok kompletny. Były też lekkie obawy: „Z jednym daliśmy radę, ale czy damy radę z dwójką?”. Z pomocą przyszli rodzice innych bliźniaków, z którymi rodzina Olgrzymków nawiązała kontakt. – Dostaliśmy wiele cennych rad. Najgorsze były noce, pora karmienia. Koleżanka powiedziała nam, że jak się jedno obudzi, to głodne, to od razu mamy budzić drugie. Bez tego nie bylibyśmy w stanie stwierdzić, które już jadło, a które nie. Bo jak człowiek wstaje po omacku to może się pogubić. I później nie wie, czy jedno dziecko je już drugi raz, a drugie przespało karmienie. Dobrą metodą jest też odznaczanie kresek, że ta była karmiona, a ta nie. Z bliźniaczkami trzeba kombinować – opowiada 40-latek. I żartobliwie przyznaje, że gdyby miał teraz syna, to nie wiedziałby co z nim zrobić. – Byłbym przerażony. Znam tylko zabawy dla dziewczynek.Codzienne rytuały ojca i córekCóreczki są oczkiem w głowie tatusia, który stara się poświęcać im każdą wolną chwilę. – Mamy swoje tradycje i rytuały. Wychodzę do pracy, to muszę każdej dać buziaka. Bez tego nie da się wyjść z domu. Musi być „muua” dla Lenki, dla Poli, dla Niny. Całus nie omija także kota i dziadka. Dziewczyny by mi na to nie pozwoliły – opowiada Sławomir Olgrzymek. Po pracy jest witany gorącymi uściskami, a później przychodzi czas na wspólne jedzenie obiadu. Mimo, że dziewczyny jadły już wcześniej. – Nigdy jeszcze nie udało mi się zjeść w spokoju. Moje dziewczyny uwielbiają kiełbaski. Wracam do domu, siadam do obiadu i nagle każda przynosi swoje krzesełko, siada obok i wyjada mi mięsko z talerza. No, nie mogę powiedzieć, że odchodzę od stołu najedzony – żartuje. I dodaje, że – choć cieszy się, że dziewczyny rosną – to obawia się jak odnajdzie się we własnym domu za kilka lat. – Na razie nie martwię się o łazienkę. Ale za jakiś czas będę chyba musiał robić zapisy, żeby wygospodarować dla siebie chociaż godzinkę dziennie. Bo jak dziewczyny zaczną ją okupować, to obawiam się, że dla mnie już nie będzie czasu. Przynajmniej nie muszę się martwić, że będą mi kosmetyki podbierać.Malowanie paznokci, układanie fryzurUkładanie puzzli, czytanie bajek, oglądanie telewizji czy popołudniowy spacer to czas, w którym cała rodzina bawi się razem. – Oboje z żoną pracujemy. Kasia jest nauczycieką w przeszkolu, ja przedstawicielem handlowym. W tygodniu nie jesteśmy w stanie poświęcić całego dnia dziewczynkom, dlatego staramy się, by weekend był tylko dla nich – mówi 40-latek. Wycieczki do zoo, wspólne pikniki, grill i basen na działce u babci. Sobota i niedziela upływa zazwyczaj aktywnie. – Dziewczyny są ciekawe świata i pełne energii. Dlatego najczęściej ten czas spędzamy poza domem, aktywnie. Są jednak takie momenty, gdy mama jest wykluczona ze wspólnych zabaw. Wtedy na pierwszy plan wysuwa się tatuś. – Żona może wtedy odpocząć. A dziewczyny mnie oblegają, malują mi paznokcie, robią fryzurę. Największą frajdę mają, gdy mogą po mnie malować farbkami. Jedna maluje mi słoneczko na plecach, druga zamalowuje mi twarz na zielono, a trzecia paćka mi nogi we wszystkich kolorach. Trudno to potem zmyć – śmieje się krotoszynianin.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE