Trojaczki z Kobylina

Opublikowano:
Autor:

Trojaczki z Kobylina - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura

- Najfajniej jest z nimi rano, kiedy się obudzą, leżą koło siebie i zaczynają gaworzyć. Przekrzykują się nawzajem - opowiadają Jolanta i Adam Alcerowie z Kobylina o swoich trojaczkach. Maksymilian, Wiktor i Fabian właśnie skończyli 4 miesiące. Rodzice przyznają, że planowali trójkę dzieci, jednak nie sądzili, że rodzicielskie plany ziszczą się od razu równocześnie. Maluchy przyszły na świat w szpitalu przy ul. Polnej w Poznaniu w 33 tygodniu ciąży. Przez chwilę dręczyły mną wyrzuty sumienia, kiedy nacisnęłam dzwonek do drzwi domu państwa Alcerów i rozległ się jego dźwięk. „Ups, na pewno je obudziłam” - pomyślałam. Jak się okazało, dzwonek nie zrobił na grzecznie śpiących maluchach żadnego wrażenia. - Są przyzwyczajeni do hałasu - uspokoił mnie ich tato, doglądając trójki. Nie wyglądał na zmęczonego czy niewyspanego. - Plusem jest to, że są zdrowe, naprawdę nie jest tak źle, jak się niektórym wydaje - przyznał Adam Alcer. Na stole już czekały przygotowane trzy butelki z mlekiem. Po przebudzeniu się chłopców, pan Adam podał im mleko, opierając butelki o specjalnie ułożone kołderki, doglądając jak maluchy piją. - Na początku najgorsza była organizacja zajęć, żeby wszystko robić po kolei. Teraz już się robi automatycznie. Wszyscy jedzą w jednym czasie - tłumaczy Jolanta Alcer, mama chłopców. Najmniejszy ważył niespełna 2 kg O tym, że na świat zamiast jednego potomka przyjdzie trójka, dowiedzieli się, gdy pani Jolanta była w 7 tygodniu ciąży. - To był szok. Z czasem oswoiliśmy się i dzisiaj nie wyobrażam sobie, by mieć jedno dziecko - opowiada szczęśliwa mama. Ich najbliżsi wieść o trojaczkach potraktowali jako żart, byli zaskoczeni. - Mój tata powiedział, że dopiero uwierzy, jak zobaczy- wspomina z uśmiechem pani Jola. Ciąża do końca była stanem podwyższonego ryzyka. - Na początku wskazywano, że to pojedyncza ciąża. Później, że bliźniacza, trojacza, a potem nawet czworacza. Okazało się, że jednak był krwiak, który się wchłonął - wspomina pan Adam. Na dwa miesiące przed rozwiązaniem przyszła mama przebywała już w szpitalu. - Mąż organizował łóżeczka, nosidełka. Sam planował wszystko, dopiero jak wróciłam ze szpitala, dokupiliśmy resztę. Chłopcy przyszli na świat w poznańskim szpitalu, w wyniku carskiego cięcia. Jako pierwszy urodził się Maksymilian, po minucie Wiktor, a po kolejnej minucie Fabian. Najmniejszy Wiktor ważył 1680 g. - Po powrocie do domu mieli po 2 kg. To były takie maleństwa. Nie zastanawialiśmy się nad tym, że nie ma wśród chłopców dziewczynki, najważniejsze, że byli zdrowi. Potrójne becikowe i wyprawka Chłopcy urodzili się 26 września, teraz mają 4 miesiące. Państwo Alcerowie przez internet poznali rodziców innych trojaczków. Dzięki nowym kontaktom udało się kupić potrójny wózek. - Ważna jest wymiana doświadczeń. Oni coś napiszą o swoich dzieciach. Jeśli któreś jest chore, doradzają co robić - podkreśla Jolanta Alcer. Rodzina, znajomi i współpracownicy obdarowali ich ubrankami. Ok. 900 pieluszek jako wyprawkę podarowali pracownicy krotoszyńskiego starostwa, którzy złożyli się na prezent, zaś 1.000 zł przekazał samorząd Zdun (mama i trojaczki pochodzą z Bestwina). Oprócz tego potrójne becikowe. - Dziękujemy wszystkim za pomoc. Również pracodawcom męża za wsparcie. Z trójką dzieci wiążą się spore wydatki. Mają wilczy apetyt. Dziennie idzie kartonik mleka, a pieluszek zużywa się codziennie ok. 20 - podkreśla mama trojaczków. Nie rozpieszczają Przyjście na świat trojaczków obróciło codzienne życie o 180 stopni. - Cały dzień jestem z dziećmi, mąż przychodzi z pracy pod wieczór i w dwójkę sobie jakoś radzimy, czasami teściowa przyjdzie do pomocy. ą się, by chłopcy byli w jednym czasie karmieni i przewijani, kąpanie szkrabów trwa 40 minut. Zwykle przesypiają noc z przerwą na karmienie. - Nie bierzemy ich często na ręce, bo potem, gdy zostaję z nimi sama, to bym sobie rady nie dała - mówi mama trójki. - Gdybyśmy mieli jedno dziecko, na pewno byłoby rozpieszczone, bawione, a przy trójce tak się nie da - dodaje pan Adam. Pomoc przy wychowaniu dzieci oferuje najbliższa rodzina. - Mój brat (Martin Alcer - mistrz świata w sumo - przyp. red.) mówi, że będzie ich trenował - uśmiecha się pan Adam. Maluchy zanim nastała zima były zabierane na spacery. Widok potrójnego wózka budził zainteresowanie przechodniów. - Ludzie reagują trochę z ciekawością. W Poznaniu u okulisty w poczekalni też nam się przyglądali - wspomina Jolanta Alcer. Braciszkowie przyglądają się sobie Cała trójka coraz bardziej jest świadoma rodzeństwa, częściej się sobie przyglądają. - Wszyscy mówią, że Wiktor z Fabianem są podobni do taty, a Maksymilian do mnie. Nie mamy problemów z rozróżnianiem, na początku trochę, ale teraz już nie. Maksio więcej wypije i dłużej śpi. Kiedy się je położy obok siebie, to się przytulają, ale chyba nieświadomie tak się przybliżają - ich mama. w przyszłości zdecydują się na kolejne dziecko? Na razie nie mówią nie. - Gorzej gdyby następnym razem też była trójeczka. Pewna pani, od której na początku chcieliśmy kupić wózek, mówiła, że ma go po drugich trojaczkach. Ale może zdecydujemy się na kolejne dziecko. Ewa Piekarczyk

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE