- Zimą, po 17.00, nie jesteśmy w stanie dotrzeć do domu. Nie ma oświetlenia, nic nie widać – alarmowała jedna z mieszkanek posesji przy Bursztynowej w Zdunach. Razem z sąsiadami domagała się oświetlenia w tym rejonie. – Obiecano nam lampy. Dostaliśmy pismo, że rozpoczęła się procedura wykonania projektu a teraz przyszło kolejne, że nie ma na inwestycję środków – obrazowali mieszkańcy z rejonu Bursztynowej.
Burmistrz zaczął od przypomnienia, że już jakiś czas temu tamtejsza społeczność zadeklarowała partycypację w kosztach budowy oświetlenia ulicznego. Dlatego też miało ono być realizowane od razu - poza kolejnością. - Natomiast po ostatnich rozmowach dowiaduję się, że wycofujecie się z inicjatywy lokalnej, co oznacza, że powracacie do kolejki – zakomunikował włodarz Zdun, Tomasz Chudy. I dodał. - Jako najmłodsza ulica w Zdunach, musicie poczekać. Co wywołało zdziwienie lokalnej społeczności. - Kto panu powiedział, że się wycofujemy? – pytali ludzie. Chudy zaś klepiąc po ramieniu Miłosza Zwierzyka stwierdził, że to on jest „sprawcą zamieszania”.
Wywołany do tablicy kierownik ds. inwestycji zapewnił, że lampy staną, ale nie od razu. Wyliczył też, że wybudowanie oświetlenia na Bursztynowej oraz Wrocławskiej, gdyż na Bursztynowej nie ma przewodu do lamp, kosztować będzie ponad 200 tys. zł. - Kosztorys otrzymaliśmy dopiero w lutym - zaznaczył Miłosz Zwierzyk. Na co zareagowały przybyłe na sesje mieszkanki z rejonu Bursztynowej. Stwierdziły, że w sierpniu ub. roku rozmawiały ze Zwierzykiem, który miał je zapewniać, że lampy będą już jesienią. - Jeszcze przy nas dzwonił i mówił, że czekamy za pozwoleniem na budowę ze starostwa, więc projekt wówczas już był – przekonywały kobiety. Władze były odmiennego zdania, co panie skwitowały krótko. - Trzeba będzie teraz wszystko nagrywać.