Już kilka lat temu było szumnie o tej inwestycji, ale wówczas nie godził się na nią zarządca drogi wojewódzkiej 444, tłumacząc to kwestią bezpieczeństwa. – Łuk pominięto przy budowie chodnika, żeby w tym rejonie nie było ruchu pieszego. (…) Powstały tam bowiem zakłady, które organizują sobie wyjazdy na podwójną ciągłą. Bez prawidłowej widoczności – opisywał kilka lat temu Ryszard Wasiela, ówczesny kierownik rejonu Wielkopolskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich, oddział w Ostrowie Wlkp. Wtenczas nie przekonywało to rajców. – Tyle jest w Polsce dróg, gdzie na łukach są chodniki. (...) Dzieci z tej części miasta idą do szkoły lewą stroną, gdzie nawet pobocza nie ma, bo jest rów i nie ma gdzie zejść – odbijał piłeczkę radny, Roman Szczesnowski, który właśnie wrócił do tematu. I domaga się poprawy bezpieczeństwa w tej części miasta. - Bez chodnika będzie problem z dojściem do Dino – zwrócił uwagę rajca.
Teraz samorządowcom chodzi po głowie jeszcze jedno rozwiązanie, które zamierzają położyć na biurku zarządcy drogi wojewódzkiej nr 444. - Chodzi o wytyczenie przejścia dla pieszych na wysokości przystanku autobusowego przy Krotoszyńskiej i później od przystanku, w kierunku centrum miasta, położyć chodnik, aż do skrzyżowania z ul. Granowice. Jednak musi tu przyjechać przedstawiciel WZDW i ocenić czy takie rozwiązanie można wdrożyć – wyjaśnia Dariusz Dębicki, burmistrz Sulmierzyc. O finale pomysłu poinformujemy na łamach „Gazety Krotoszyńskiej”.