W ten sposób zwrócił się do osoby, która – jak mówił – od jakiegoś czasu wypisuje w sieci pod jego adresem nieprzychylne komentarze.
– Podpisuje się jako „Daniel k”. Nazywał mnie komunistą, postkomunistą. (…) W ostatnim czasie znowu zapoznałem się z informacją, że „jestem pod parasolem burmistrza” – opisywał radny, Kamil Łopuszyński.
I dodał ostrzegawczo.
- Daję tej osobie ostatnią szansę, żeby zaprzestała tego typu działań.
Jeśli - jak to określił - pomówienia się nie skończą hejt znajdzie swój finał w sądzie.
- Niszczy pan moje dobre imię i imię mojej rodziny. W przypadku, gdy pojawią się kolejne wpisy, zawiadamiam stosowne organy i nie ukrywam, że będą to naprawdę wysokie konsekwencje finansowe, ponieważ będę wnosił nie tylko o przeproszenie mojej osoby w prasie, ale może to być wpłata na konto np. rady rodziców – zakomunikował Łopuszyński.
Poparł go szef rady – Andrzej Orzeszyński.
– Możemy mieć inne poglądy, ale szanujmy się nawzajem, bo nie może być tak, że dzieli się rada i dzieli się miasto. Wszyscy chcemy, by było dobrze.