Zaiskrzyło pomiędzy radnymi w Sulmierzycach. Ci z komisji społecznej poczuli się marginalizowani przez tych z gospodarczej.
Poszło o realizację dwóch inwestycji - remontu miejskiej części Alei Klonowicza i Myśliwskiej. Okazało się, że miasta nie stać na wykonanie obu zadań jednocześnie. Dlatego radni mieli podać, która z nich będzie priorytetem. – Temat powinien trafić na komisję gospodarczą, żeby zapoznała się z inwestycją i orzekła - co ma być robione – ocenił Krzysztof Pauliński, członek komisji gospodarczej.
Nie dzielą obowiązków?
Szkopuł w tym, że od miesięcy obie komisje i gospodarcza, i społeczna spotykają się wspólnie. Dlatego wypowiedzią kolegi poczuł się urażony Adam Orzeszyński, szef rady ze społecznej.
Czy pan twierdzi, że komisja społeczna nie ma nic do powiedzenia w tej sprawie? – domagał się wyjaśnień.
I je otrzymał. – Komisja gospodarcza ma do pracy pewien zakres tematyczny i komisja społeczna podobnie. Inaczej, jak uznał Pauliński funkcjonowanie dwóch komisji nie ma sensu.
Po co dwóch przewodniczących i dwie komisje, skoro nie dzielimy obowiązków? - irytował się radny.
Wywołał tym niezłą burzę. – Proponuję, żeby podczas sesji w sprawie drogi komisja społeczna wyłączyła się z głosowania – wypalił Adam Orzeszyński. I dociekał. – Obecność członków komisji społecznej przeszkadza panu w dyskusji?
„My się do tego nie nadajemy”
W obronie kolegi z komisji gospodarczej stanął Daniel Kulawski. – Nie chodzi o wyłączenie komisji społecznej, ale o rozdzielenie komisji i przedyskutowanie kwestii inwestycji. Opinia gremium gospodarczego mogłaby wpłynąć na opinię komisji społecznej – zwracał uwagę radny. Co podejścia szefa rady nie zmieniło. – O tej sprawie (kłopocie z remontem Klonowicza i Myśliwskiej – przyp. red.) dowiedzieliśmy się wszyscy, jak tu jesteśmy – zaznaczył Adam Orzeszyński. Na co Krzysztof Pauliński stwierdził, że mając problem przedstawiony wyłącznie na komisji gospodarczej, można by go rozłożyć na czynniki pierwsze i zgłębić. Co tylko rozsierdziło oponentów.
To uważasz, że my się do tego nie nadajemy? (…) To mamy głosować za czymś, o czym nie wiemy? – nie wytrzymała Alicja Kokot ze społecznej.
Po czym Krzysztof Pauliński po raz wtóry zaproponował połączenie obu gremiów w jedno ciało. – Bo wychodzi na to, że nie mamy odrębnych tematów (od kilku miesięcy posiedzenia komisji są wspólne – przyp. red. ) – stwierdził. I opuścił obrady.
„Został źle zrozumiany”
Ale dyskurs nie umilkł. Głos zabrał kolejny oburzony członek komisji społecznej.
Kolega Krzysztof akurat uciekł, ale chciałem powiedzieć, że to co wymyślił, że komisje nie mogą być razem, to jest jakiś absurd. Merytoryczna i rzeczowa jest dyskusja wtedy, gdy komisje są połączone. Nie wiem czy Krzysztof posiada aż taką wiedzę, ale obawiam się, że może nawet mniejszą, niż niektóry z komisji społecznej – dorzucił swoją uwagę Roman Szczesnowski.
Po czym po raz kolejny, ciągle nieobecny Pauliński, mógł liczyć na wsparcie kumpla z rajcowskiej ławy. – Krzysztof został źle zrozumiany. Nie chodziło mu o wyłączenie komisji społecznej. Ale rzucił temat i sobie wyszedł – oznajmił z uśmiechem Daniel Kulawski. Czy ostatecznie dojdzie do „rozłamu”? Okaże się za kilka tygodni, kiedy radni zbiorą się ponownie – razem, a może już oddzielnie.