Dzikie wysypisko w sąsiedztwie Orlika w Sulmierzycach ma wreszcie zniknąć. Miasto przeznaczyło na likwidację hołdy śmieci 5 tys. zł. Radni prosili by prace były przemyślane. - Rozpychanie ziemi mija się z celem. Bo jak nam przyjdzie robić jakąś inwestycję w tym rejonie, trzeba będzie teren zaniżać i dodatkowo za to płacić ? alarmował radny, Krzysztof Pauliński.
Dzikie wysypisko w sąsiedztwie Orlika w Sulmierzycach ma wreszcie zniknąć. Miasto przeznaczyło na likwidację hołdy śmieci 5 tys. zł. Radni prosili by prace były przemyślane. - Rozpychanie ziemi mija się z celem. Bo jak nam przyjdzie robić jakąś inwestycję w tym rejonie, trzeba będzie teren zaniżać i dodatkowo za to płacić – alarmował radny, Krzysztof Pauliński.
I proponował. - Mamy tam 7 ha, które wykorzystane są tylko na Orlik i grzybek. Może warto w końcu usiąść i racjonalnie rozważyć, co mogłoby tam powstać. Podobnie uważał Roman Banasiewicz. - Takiego miejsca to nie powinno w ogóle być, bo tam jest wszystko. Jak przyjdzie co do czego, to będzie taka sama sytuacja jak przy Orliku, gdzie trzeba było wszystko wymieść – przekonywał rajca. Jego zdaniem gruz z dzikiego wysypiska należy skruszyć i wywieź na drogi. Wszyscy byli zgodni, że śmieci muszą stamtąd zniknąć. - Teren jest niebezpieczny. Jak się komuś coś tam stanie, a nie raz przelatuje tam piłka z Orlika, to nie będzie wesoło – uprzedzał Krzysztof Pauliński.
Szef rady uspokajał. - Nie ma tam teraz śmieci. Plastiki wywiózł ZUK i został tylko gruz. Z tyłu jest wykopany rów, nie ma wjazdu, a z przodu jest kamera i monitoruje, kto i co wywozi – tłumaczył Adam Orzeszyński. Jego kolegów to nie uspokoiło. Proponowali postawienie tablicy z zakazem wywożenia odpadów. - Tam stoi taka tabliczka – ripostowała skarbniczka - Urszula Juraszyk. Okazało się jednak, że jest z nią delikatny problem. - Tak, ale ludzie ją wykopują – uśmiechnął się Roman Szczesnowski. Ostatecznie żadne wiążące decyzje nie zapadły. Czekamy na decyzję władz miasta.