- Niech pan przyjedzie zobaczyć - jak wygląda po deszczu droga – zaprasza sołtyska Rębiechowa, Małgorzata Kucharczyk. Powiatówka prowadząca z Kobylina do jej miejscowości zamieniła się w jezioro. A tuż za przejazdem kolejowym można dosłownie utonąć.
Droga z Kobylina do Rębiechowa fragmentami nie wygląda najgorzej. Dramat zaczyna się za przejazdem kolejowym. Wielka kałuża od jednego krańca czegoś, co było kiedyś jezdnią do drugiego. To jedna z tych tras, które zostały mocno nadszarpnięte przy budowie gazociągu. - Raz, że jeżdżąc ciężkim sprzętem, naruszyli stabilność nawierzchni, a dwa – mieliśmy niesprzyjającą jesień, było mokro i w wielu miejscach jest naruszone pobocze – mówi „Gazecie” Wiesław Popiołek, radny powiatowy i kobyliński urzędnik odpowiedzialny za rolnictwo i środowisko.
Problem sygnalizowała sołtyska Rębiechowa, Małgorzata Kucharczyk. - Droga jest strasznie zniszczona. Kiedy to będzie naprawione? – grzmiała do radnego – o czym pisaliśmy już w „Gazecie”. Okazało się, że inwestor gazowy miał zdewastowane docinki naprawić. – I na obiecankach się zakończyło – zauważyła gospodyni z Rębiechowa.
I na dowód, że droga jest rzeczywiście w fatalnym stanie zaprosiła nas do Rębiechowa po intensywnych opadach. Małgorzata Kucharczyk, aby nie być gołosłowną, zdecydowała się pokazać jak wygląda wjazd do wsi. Zdjęła klapki, założyła kalosze i weszła do wody zbadać głębokość kałuży, przez która muszą po deszczu przejeżdżać kierowcy. - Dzisiaj to tylko gondolą się da przepłynąć – mówiła stojąc w wodzie.
Mieszkańcy Rębiechowa próbowali sami zniwelować problem na wjeździe do wioski. - Wysypaliśmy fragment tłuczniem i gruzem, żeby nie było takich dziur, ale sam pan widzi, że to nie zdaje egzaminu po deszczu. Trzeba to wyrównać i uszczelnić – mówi sołtyska. I dodaje, że usłyszała za to burę od radnego powiatowego z gminy Kobylin. - Wiesław Popiołek powiedział, że niepotrzebnie żeśmy to zasypali gruzem. Starłam się z nim trochę, ale woleliśmy to sami poprawić, bo przecież to jest tragedia – usprawiedliwia się Małgorzata Kucharczyk. I dodaje, że woda stoi, bo zasłonięto rów. - Niby rów zasypali, ale włożyli jakieś rury w ziemię i chyba nie odbiera wody jak należy, bo po każdych opadach jest to samo – mówi Małgorzata Kucharczyk.
Wszystkie uszkodzone w trakcie inwestycji gazowej drogi mają być naprawione. - Nie widzę innej możliwości i inaczej sobie tego nie wyobrażam. Tam, gdzie inwestycja już się zakończyła, drogi są sukcesywnie naprawiane i deklaruję, że tak samo będzie w Rębiechowie – zapewnia Wiesław Popiołek. A co do reprymendy jakiej udzielił sołtysce, mówi tak. - Nie była to reprymenda. Ale zwrócenie uwagi, że lepiej zostawić to do naprawienia fachowcom – podsumowuje.