reklama

Powiat. Sex biznes - branża bez kryzysu.

Opublikowano:
Autor:

Powiat. Sex biznes - branża bez kryzysu.  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

20 ? 30 klientów dziennie 

20 – 30 klientów dziennie

Seks – biznes rozwija się nie tylko w dużych, wojewódzkich miastach, ale także w małych miasteczkach, czy nawet wioskach. Popyt jest wszędzie. A do branży nie trudno się wkręcić. Agencje towarzyskie ciągle poszukują „nowych twarzy”.

– Pani jest młoda, to będą klienci. Tak z 30 dziennie, to pani zarobi – zachęca właścicielka niewielkiej agencji w powiecie krotoszyńskim. Przyznaje, że przyda się „nowa”, bo w wakacje popyt większy, i dziewczyny nie wyrabiają. – Jedna z 20 klientów ma na dzień, przez cały tydzień, a chętnych jeszcze więcej – mówi. I pyta, czy weekendy też wchodzą w grę. – Bo reszta by odpoczęła.

Bez gumki jest dopłataZaraz też zachęca do tzw. dnia próbnego. – Bieliznę i gumki wziąć trzeba swoje. Klienci będą – tłumaczy. I zapewnia, że zakres usług „dziewczyny” ustalają same. – Seks klasyczny, francuski, masaż, pieszczoty – wylicza. Stawka to 100 zł za 30 min, 150 zł za godzinę. Z czego połowę zabiera „szefostwo”. – Pół na pół się dzielimy. A zarobić można jeszcze więcej, bo wszystko co poza tzw. oficjalną stawka i dopłaty za usługę bez gumki idą do kieszeni „dziewcząt”. – Np. za taki francuz i seks bez gumy, anal.

Klienci lubią seks analny i dominacjęW większym mieście selekcja jest większa, ale większe są też zarobki. – Stawki od 200 do 400 zł za godzinę, od 3 do 10 klientów dziennie, podział pół na pół, plus wszystkie napiwki dla „dziewcząt”. My wszystko opłacamy, nasze panie nie ponoszą żadnych kosztów – tłumaczy mężczyzna zajmujący się rekrutacją.

Tzw. rozmowa wstępna ma wyłonić „najlepsze”. – Masz jakiś większy serwis? Podstawa u nas to seks w trzech pozycjach i francuz. Jak lubisz anala to fajnie, bo wiadomo, że większe grono klientów będzie uderzać – precyzuje. Okazuje się, że klienci lubią też dodatkowe atrakcje w postaci zabawek i dominacji. – Lubisz jakieś dominacje? To fajna sprawa, nie każda dziewczyna to robi. Ale zabawki musisz mieć własne – zaznacza. Jednak do pracy na tzw. ulicy z tzw. ulicy i w ciemno nie biorą. – Zdjęcia na maila trzeba nam wysłać żebyśmy wiedzieli jak kandydatka wygląda. Jak się weryfikację przechodzi, „firma” oddzwania.

W domu, bez pośrednikówMożna też świadczyć „usługi” w prywatnych mieszkaniach, bez tak zwanych pośredników. Ofert, że dziewczyna zaprasza do współpracy inną dziewczynę jest od zatrzęsienia. – Najpierw cię proszę o twoje zdjęcie prywatne. Możesz bez twarzy jeśli się obawiasz. Później wszystko ustalimy – mówi jedna z ogłaszających się.

I tłumaczy skąd selekcja. – Chodzi o to, żeby nie wywalić z kosmosu stawki, żebyś nie siedziała i nic nie robiła. Bo tobie przecież też zależy na tym, by zarobić. Jednak nawet na prywatnych mieszkaniach prostytutka nie zarobi 100% tego, co płaci klient. – Dzielimy się pół na pół. Ale za to my ci zdjęcia ogarniamy, opłacamy wszystko. Jak gumek nie masz, to dajemy. Chemia i żele dla klientów też my – wylicza.

Można też wybrać zakres usług i godziny „pracy”. – Możesz dojeżdżać sobie na rano i wieczorem wyjeżdżać. To od ciebie zależy. Tylko wiadomo, że na 2 – 3 godziny ci się nie opłaca, ale już na te 7 – 8 godzin, czyli tak jak w normalnej pracy, jak najbardziej.

Popyt i podaż Tzw. najstarszy zawód świata wydaje się być nieśmiertelny, bo nie umiera to, na co jest zapotrzebowanie. Bez klientów, nie byłoby prostytutek, to banalna prawda. Różnica geograficzna polega tylko na tym, że „dziewczyny” w małych miastach mają mniejsze stawki i muszą obsłużyć kilkunastu klientów dziennie więcej, niż ich koleżanki z metropolii.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo