reklama

Pasje: Zapałał miłością do zapałek

Opublikowano:
Autor:

Pasje: Zapałał miłością do zapałek - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Józef Stawowy z Rozdrażewa miał dużo wolnego czasu, więc zbudowal replikę krotoszyńskiego ratusza w skali 1:50. Z zapałek. Z kilkudziesięciu tysięcy zapałek!

Józef Stawowy z Rozdrażewa nie jest stolarzem, budowlańcem, czy architektem. Nigdy nie był też modelarzem ani rzeźbiarzem. Przyszedł na świat 59 lat temu, wykształcił się na montera urządzeń elektrycznych i wykonywał przez lata pokrewny zawód elektryka. Ale zanim został specem od prądu musiał odrobić swoją powinność wobec ojczyzny. Tam się wszystko zaczęło.

- Po technikum poszedłem do wojska. Wtedy jeszcze obowiązkowa służba trwała 24 miesiące. Każdy poborowy wie, że w armii było aż nadto czasu do zagospodarowania i każdy musiał sobie radzić z tym nadmiarem wolnych godzin, dni i miesięcy. Zacząłem się bawić z tymi zapałkami. W końcu nie ma nic tańszego od pudełka zapałek – śmieje się domorosły artysta.

Pierwsze jego dzieło to miniaturka wiatraka z okolic Koźmina Wlkp. Potem powstała drewniana chatka – bez odpowiednika w naturalnych rozmiarach. Później była latarnia morska port północny - wszystkie stoją w salonie jego domu modele. Potem przyszła wieloletnia pauza w twórczości z zapałek. Dopiero wypadek przy pracy, jakiego doznał w ubiegłym roku wyzwolił w nim drzemiącą od lat pasję i niebywałe umiejętności – tworzenia miniatur budowli z zapałek.

- Tata przebywał po tym urazie w domu i musiał coś robić, więc wrócił do swojego hobby z młodości. I tak zaczął powstawać model krotoszyńskego Ratusza – mówią córki Józefa Stawowego. - Wstawałam o czwartej rano do pracy, a tata właśnie kończył montować ostatnią zapałkę w którymś elemencie i szedł spać – opisuje starsza z córek.

Ile zapałek zostało wykorzystanych przy budowie ratusza?

- Też bym chciał to wiedzieć, ale jak zacząłem budować, to w pewnym momencie zapomniałem o tym, że mam liczyć ile materiału zużywam. Od każdej zapałki odcinałem nożykiem do tapet łepek z siarką i odkładałem do słoika. Pewnie jest tego paręset tysięcy – mówi 59-latek.

A jego córki wyliczają, że dzień w dzień kupowały ojcu minimum 10 paczek, czyli 100 pudełek zapałek. - Czasami było to 20 albo 50 paczek. Jak tata uznał, że zapałki z „Dino” są najlepsze, to kupowaliśmy głównie tam – opowiadają zgodnie.

I dodaje, że przy tak wielkiej, pełnej drobnych detali i odwzorowanych z dbałością o najmniejsze fragmenty budowli wadliwa zapałka mogła zniweczyć cały trud. - Najdłużej bawiłem się z tymi okrągłymi kopułami mówi, wskazując na zdobienia kolumn przy głównych schodach. - Kleiłem po kilka zapałek i wykrawałem, a potem szlifowałem aby uzyskać kształt kuli. Dużo czasu zajmowało też wykonanie latarni rynkowych – wylicza mieszkaniec Rozdrażewa. I trudno mu nie wierzyć, obserwując jak w najdrobniejszym szczególe odtworzył siedzibę władz miejskich. Na wieży zapałkowej repliki ratusza są nawet zegary – jak w oryginale stojącym na Rynku! A dokładnie koperty ręcznych zegarków wskazujące aktualną godzinę!

Twórca nie ma pomysłu co zrobić ze swoim dziełem.

- Nie wiem, co mam z tym ratuszem zrobić, jak będzie skończony w stu procentach – mówi. Podpowiadamy zatem władzom Krotoszyna – czym prędzej pokażcie to cudo zapałkowej architektury i jego twórcę światu.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo