Człowiek orkiestra ? tak najkrócej można opisać bohatera naszego cyklu w tym numerze. Fotograf, grafik, poeta, aktor ? Paweł Władysław Płócienniczak. Swoim dossier mógłby obdarować kilka życiorysów i każdy z nich byłby bogaty. Ale największą i wiodącą pasją krotoszynianina jest fotografia.Wszystko zaczęło się wcześnie, bo już w latach 60-tych minionego stulecia.
Człowiek orkiestra – tak najkrócej można opisać bohatera naszego cyklu w tym numerze. Fotograf, grafik, poeta, aktor – Paweł Władysław Płócienniczak. Swoim dossier mógłby obdarować kilka życiorysów i każdy z nich byłby bogaty. Ale największą i wiodącą pasją krotoszynianina jest fotografia.Wszystko zaczęło się wcześnie, bo już w latach 60-tych minionego stulecia.
- Pierwszy aparat dostałem jak miałem 6-7 lat. To była niemiecka Agfa. Dała mi ją siostra mojej babci - Zofii Rybakowskiej, która wyemigrowała do Niemiec za chlebem – opowiada krotoszynianin.
Paweł W. Płócienniczak. Przede wszystkim fotografował rodzinę. - A mój pierwszy reportaż to był materiał z żakinady, która odbyła się z okazji 550-lecia Krotoszyna – dodaje. Pół wieku później Paweł W. Płócienniczak powtórzył swój fotoreportaż przy okazji Żakinady zorganizowanej na 600-lecie jego rodzinnego miasta.
W latach 70-tych XX wieku jego losy były burzliwe. Długowłosy wówczas Paweł zmieniał szkoły niczym klisze w aparacie.
- Ciągle interesowałem się fotografią. Moim pierwszym mentorem był Leszek Pawlak. To przy nim uczyłem się fundamentalnych rzeczy. Dowiedziałem się, co to jest wywoływacz, utrwalacz, powiększalnik, ciemnia, jak się robi zdjęcie i do czego służy w fotografii światło – mówi 59-latek.
Własną ciemnię do wywoływania zdjęć miał jak większość fotografów jego pokolenia – w łazience. Terminował także u innych znanych artystów fotografii.
- Miałem przyjemność współpracować z Maciejem Mańkowskim z Poznania, który jest fotografem najwyższych lotów. Od niego wiele się mogłem nauczyć, ale trudno było to potem sprawdzić, bo nigdy nie miałem takiego sprzętu, jak on. Tym niemniej nauczyłem się od niego bardzo szczegółowego i rygorystycznego planowania kadru i dobierania kolorystyki – mówi fotograf.
Później trafił do poznańskiej szkoły dla techników filmowych, która powstała z błogosławieństwa Andrzeja Wajdy. - Uczono nas tam jak się robi filmy i pokazywano elementy techniki filmowej, żeby zapewnić kadrę dla polskiej sztuki filmowej, co się okazało zupełnie niepotrzebne, bo talentów filmowych u nas nie brakowało nawet bez tej szkoły. Ale potem kilku z nas związało się z filmem.
Przygoda filmowa wróciła do niego później, a w międzyczasie Paweł Płócienniczak prowadził audycję w zakładowej rozgłośni radiowej WSM Krotoszyn, a za materiał o powstaniu wielkopolskim otrzymał nawet nagrodę od Polskiego Radia. Pisał również poezję.
- Poezja pojawiła się z lenistwa. Chciałem zawsze coś napisać, a w poezji można było zawrzeć sentencjonalnie i zwięźle to, co chciałbym umieścić w powieści – przyznaje.
Jego fotografie drukowano w wielu czasopismach Wielkopolski, a także polskich i zagranicznych. Ostatnio portret prof. Janusza Rybakowskiego autorstwa Pawła W. Płócienniczaka, ukazał się w piśmie medycznym w Nowym Jorku. Ale to nie fotografia prasowa była jego ulubionym zajęciem. - Najbardziej lubię fotografie ulicy i ptaków – śmieje się Paweł Płócienniczak. Dziś jest etatowym pracownikiem kultury w KOK-u. Nadal pisze wiersze i fotografuje. - Z tym się nigdy nie rozstanę, bo to moja pasja i moje życie – podsumowuje.