Tor kolejowy na trasie Krotoszyn – Jarocin w zasadzie nie nadaje się do ruchu. Tak wynika z ekspertyzy zespołu diagnostycznego Zakładu Linii Kolejowych w Ostrowie Wlkp., do której dotarliśmy. Mimo to pociągi nadal tam kursują. Wprowadzono tylko ograniczenie prędkości. Pytanie - kto za to odpowiada – wywołuje tzw. odbijanie piłeczki.
Na zewnątrz termometr wskazuje 34 stopnie Celsjusza w cieniu. W wagonie Przewozów Regionalnych zero klimatyzacji. W metalowej „puszce” temperatura sięga 50 st. C. A pociąg z Krotoszyna do Poznania wlecze się po torach z prędkością żółwia. - To wszystko przez upały. Pewnie tory rozgrzane i jedzie tak wolno, żeby się nie wykoleił – mówią między sobą podróżujący składem we wtorek 1 sierpnia. Tego dnia pociąg relacji Krotoszyn – Poznań 31-kilometrowy odcinek do Jarocina pokonywał 90 (!) minut. Bo na tej trasie obowiązywało ograniczenie do 20 km/h. - Powód? Degradacja torowiska – mówi nasz rozmówca pragnący zachować anonimowość.
OBRA STARA
Rzeczywiście z dokumentów, do których udało nam się dotrzeć wynika wprost – tor po którym codziennie podróżuje kilkadziesiąt osób nadaje się do zamknięcia. Tak orzekł zespół diagnostyczny Zakładu Linii Kolejowych.
- Ze względu na przekroczenia parametrów toru w różnych lokalizacjach, w wielu przypadkach nakładających się, tor w zasadzie nadaje się do zamknięcia dla ruchu. Ewentualne dalsze prowadzenie ruchu pociągów z obostrzeniami będzie prowadziło tylko do ograniczenia skutków zdarzeń, których nie da się przewidzieć dla toru o tym stopniu degradacji – czytamy w ocenie ogólnej linii 281 na odcinku od km 54,900 – 94,600 zespołu diagnostycznego ds. nawierzchni i podtorza Zakładu Linii Kolejowych w Ostrowie Wlkp.
Dokument został opracowany w czerwcu tego roku. Specjaliści zalecają m. in. ograniczenie prędkości. - Analiza niektórych istotnych komponentów i parametrów wskazuje na konieczność ograniczenia prędkości oraz jazdę pociągów z ograniczonym naciskiem na oś na całym odcinku - po usunięciu usterek klasy C – czytamy dalej w ekspertyzie.
Podstawowymi przyczynami degradacji są wiek szyn i podkładów, przeniesione obciążenia i ilość wad defektoskopowych. Na wielu fragmentach występują tzw. wychlapki spowodowane złym stanem odwodnienia i braki tłucznia. Inżynier wskazuje na brak przeprowadzonej regulacji naprężeń toru bezstykowego. Oznacza to, że przy stosunkowo niskich temperaturach należy wprowadzić ograniczenie prędkości lub zamknąć tor dla ruchu. Tak było w przypadku opisywanym na początku tekstu. Wtedy pociąg jechał ze średnią prędkością 20 km/h. A zdaniem naszego rozmówcy, nie powinien jechać w ogóle. - Po tym odcinku parametry pozwalają tylko na poruszanie się WM15 z przyczepą, czyli drezyną.
Objeżdżamy torowisko na trasie Krotoszyn – Jarocin. Widok jest szokujący. Przestarzałe, zdewastowane podkłady wymagają pilnej wymiany. - Tu nie ma pytania czy dojdzie do jakiegoś wykolejenia składu. Pytanie brzmi: „kiedy do tego dojdzie” – mówi nasz przewodnik, z którym oglądaliśmy poszczególne fragmenty trasy z Krotoszyna do Jarocina. - Szyny są eksploatowane od 1984 roku. Nie mają już żywotności – opowiada. I pyta. Kto weźmie za to odpowiedzialność? - Przecież na tym odcinku jest taka dewastacja torowiska, luźne podtorze, że ruch nie powinien się odbywać. Śruby trzymające podkłady w niektórych miejscach są powyginane. W innych można je wyjąć ręką. O podkładach nawet nie ma sensu mówić. Do natychmiastowej wymiany kwalifikuje się kilka tysięcy z nich.
Co na to Zakład Linii Kolejowych w Ostrowie Wlkp., który zarządza torowiskiem na linii 281? – Winny wprost zaniedbań został odwołany. Za niewykonywanie żadnych prac. Żadnych nie wykonywał przez parę lat – pan Zbigniew Brodziak się nazywa. Ta osoba została, w wyniku postępowania wewnętrznego, zdjęta ze stanowiska za rażące zaniedbania w zakresie procesu utrzymaniowego i naprawczego - odpowiada Krzysztof Włodarczyk, dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Ostrowie Wlkp.
Twierdzi też, że jest szefem od kilku miesięcy. – Ja się nie uchylam od odpowiedzialności, ale w ciągu 6 miesięcy – odkąd jestem dyrektorem – choćbym chciał, nie byłbym w stanie popsuć tej linii.
Wywołany do tablicy Zbigniew Brodziak, jak mówi, nie chce i nie może się odnosić. Przebywa bowiem na zwolnieniu lekarskim. – Nie będę komentował nieprawdy – ucina Zbigniew Brodziak, który w latach 2014 – 2017 był zastępcą Naczelnika Sekcji Eksploatacji w Jarocinie.
Sprawy komentować nie chce także były dyrektor Zakładów Linii Kolejowych w Ostrowie Wlkp. - Od roku nie jestem już pracownikiem PLK i trudno odnosić mi się do tego tematu, skoro od takiego czasu nie mam z tym styczności. Nie będę tego komentować – stwierdza Dariusz Bałoniak. Tak więc pytanie - kto odpowiada za stan torowiska, które przecież nie popsuło się w miesiąc czy dwa – wywołuje tylko tzw. odbijanie piłeczki.
A jak specjaliści zamierzają rozwiązać problem? Jak zapewnia PKP PLK S.A. w związku z raportem zespołu diagnostycznego natychmiast przystąpiono do wykonania naprawy toru w miejscach wskazanych przez diagnostów. - Wykonane naprawy i zmniejszenie prędkości jazdy pociągów gwarantują bezpieczny ruch pociągów. Zwiększony został nadzór nad stanem technicznym toru. Na bieżąco monitorowany jest jego stan i prowadzone są dalsze jego naprawy – powiedział nam Zbigniew Wolny – rzecznik prasowy PKP PLK S.A. Dodaje, że część linii kolejowej nr 281 (od Grabowna Wielkiego do Zdun) zostanie zmodernizowana. Około 40-kilometrowy odcinek zostanie przebudowany, dzięki czemu zwiększy się prędkość pociągów jeżdżących tą trasą oraz wzrosną szanse na powrót przewozów pasażerskich na trasie Wrocław – Krotoszyn. Wartość inwestycji to 113 mln zł, a wykonawca – firma Torpol – ma zakończyć modernizację w drugim kwartale 2018 roku.