Maria i Klaudia Faustyniak ze Smoszewa oraz ich sąsiadka Agnieszka postanowiły uszyć bawełniane maseczki dla pracowników naszego szpitala. Podobne akcje ruszyły w całym kraju i cieszą się zainteresowaniem – zarówno służb medycznych jak i społeczeństwa. - W ten sposób możemy pomóc lekarzom, pielęgniarkom, ratownikom i pracownikom szpitala, bo są na pierwszej linii frontu w walce z wirusem – podkreśla Klaudia Faustyniak. Do dwójki odważnych pań dołączyły kolejne chętne do szycia maseczek, a także firmy i osoby prywatne chcące przekazać bawełnę. - Odzew był ogromny. Zgłaszały się panie z całego powiatu, firmy, osoby prywatne – mówi Agnieszka ze Smoszewa.
Zawrzało
Na SOR trafiło pierwszych 60 sztuk maseczek. Jednak już drugiego dnia władze lecznicy podziękowały za pomoc. - Jesteśmy pod wrażeniem pomysłowości i gotowości do poświęcenia własnego czasu przy szyciu maseczek. Trzeba jednak wyraźnie powiedzieć, że personel szpitala - nie tylko krotoszyńskiego, ale wszystkich w Polsce - w swojej codziennej pracy musi korzystać z atestowanego sprzętu i środków ochrony osobistej – odznajmił Sławomir Pałasz, rzecznik prasowy krotoszyńskiego szpitala. No i w Krotoszynie zawrzało. Mieszkańcy byli tą postawą zbulwersowani. - Szpitale w całym kraju z otwartymi rękom przyjmują wszelką pomoc. Krotoszyńscy kibice Kolejorza także chcieli zorganizować zbiórkę środków dezynfekujących dla naszego szpitala i też im odmówiono. To jest skandal. Chyba nasz szpital jako jedyny w kraju jest w tak fantastycznej sytuacji, że może sobie pozwolić na wybrzydzanie i bojkotowanie pomocy społecznej – nie kryje oburzenia jeden z naszych czytelników. Szpital twierdził jednak, że jest zabezpieczony w środki do dezynfekcji i ochrony, i nie ma potrzeby organizowania żadnych zbiórek. - Może w przyszłości taka potrzeba się pojawi. Jeżeli tak, będziemy w kontakcie – odpowiedział kibicom Sławomir Pałasz. Na szczęście kilka dni później lecznica zmieniła zdanie. I zgodziła się na przyjęcie atestowanych środków ochrony osobistej.
Proszą o maseczki
Na szczęście - mimo postawy naszego szpitala - społeczny zapał nie wygasł. - Zapotrzebowanie na maseczki jest ogromne. Policjanci wzięli część, MOPS, siostry PCK, listonosze, ościenne szpitale się do nas zgłaszają, starościna z Jarocina także poprosiła – wylicza Agnieszka ze Smoszewa. Panie pracują więc pełną parą. - Gotowe maseczki rozwozimy po instytucjach, które ich potrzebują. Cały czas dzwonią nowe osoby, to wszystko się rozkręca – nie kryje radości mieszkanka Smoszewa.
Są wdzięczni
Zaangażowanie ludzi doceniło starostwo. Zadeklarowało, że chętnie przyjmie i maseczki, i środki dezynfekujące. - Jestem po rozmowie z wojewodą i prawdą jest, że szpital nie może używać rzeczy bez atestu. Nie oznacza to jednak, że taka pomoc nie jest niepotrzebna. Może dzięki zbiórce zorganizowanej przez fanklub Kolejarza uda się zakupić rzeczy atestowane, a maseczki przydadzą się m.in. w DPS-ach i innych instytucjach. Nie wykluczamy również, że kiedyś i nasz szpital może ich potrzebować, dlatego jesteśmy ogromnie wdzięczni za wsparcie – podkreśla wicestarosta, Paweł Radojewski.