Śmigłowiec LPR nie może bezpiecznie wylądować na przyszpitalnym lądowisku. Dlatego cały czas jest ono zamknięte. Powód? Projekt rozbudowy krotoszyńskiej lecznicy nie został uzgodniony z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym. I w sumie przez przypadek okazało się, że postawiona już budowla koliduje z trasą lądowania helikoptera. Konieczne są więc prace rozbiórkowe. Kto zawinił? Kto za nie zapłaci? Co mówi starosta?
Kosztująca ponad 24,5 mln zł rozbudowa szpitala w Krotoszynie to jedna z największych inwestycji w dziejach powiatu. Nie ma się więc co dziwić, że wzbudza wiele emocji – zarówno wśród mieszkańców, jak i u samych rządzących.
Na początku rozbudowy szpitala wszyscy tryskali huraoptymizmem.
- Spodziewamy się, że za dwa - trzy tygodnie zaczną się pojawiać konstrukcje ponad poziomem. Za cztery tygodnie będzie powstawać podłoga pierwszego piętra lub strop parteru – zapowiadał w maju ubiegłego roku Krzysztof Kurowski, szef SP ZOZ w Krotoszynie.
Niestety, na spełnienie tej wizji musiał czekać nie kilka tygodni, a pół roku. Pierwsza kondygnacja zaczęła się powstawać dopiero jesienią. Wykonawca napotykał bowiem na szereg kolizji z przebiegającymi na terenie szpitala kablami i rurami wszelkiej maści mediów.
W końcu udało się z tym uporać i prace ruszyły pełną parą. Na placu budowy pojawiły się duże dźwigi – żurawie. Z powodu ich obecności 1 sierpnia ubiegłego roku zawieszono funkcjonowanie przyszpitalnego lądowiska dla Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
- Konstrukcja żurawi oraz możliwość zmiany położenia ramion dźwigu - na skutek zmiany kierunku wiatru - powodują, że obiekty te znajdują się na ścieżce podchodzenia do lądowania śmigłowców. Obecnie wiadomo, że dźwigi te mogą pracować na terenie budowy do drugiej połowy kwietnia. Lądowisko będzie więc nadal nieczynne – wskazywał wówczas Sławomir Pałasz, rzecznik prasowy krotoszyńskiej lecznicy.
Jednak kwiecień dawno minął, zewnętrzne mury szpitala zostały wybudowane, żurawie zniknęły z placu budowy, a lądowisko nadal nie działa.
Jak się okazuje – rozbudowa szpitala koliduje z istniejącym lądowiskiem. Co wyszło na jaw przez przypadek.
- Ani szpital w Krotoszynie, ani projektant wykonujący projekt rozbudowy szpitala nie zwrócił się do LPR z zapytaniem - czy planowany obiekt będzie miał wpływ na funkcjonowanie lądowiska przyszpitalnego – mówi wprost Anna Muras z działu operacji lotniczych LPR.
O planowanej rozbudowie LPR dowiedział się z maila informującego o ustawieniu dźwigów.
- Ponieważ lokalizacja żurawi wykluczała możliwość wykonywania operacji lotniczych, powiadomiliśmy szpital, że w związku z budową lądowisko zostanie zamknięte na czas istnienia przeszkód. Ponieważ przesłana informacja dotyczyła w zasadzie ustawienia dźwigów zwróciliśmy równocześnie uwagę na to, że powstający obiekt może stanowić przeszkodę uniemożliwiającą wykonywanie lotów – precyzuje Anna Muras.
Dopiero wtedy rozpoczęły się rozmowy z inwestorem i projektantem, podczas których przeanalizowano projekt rozbudowy i jej wpływ na lądowisko. I okazało się, że część nowej budowli trzeba będzie wyburzyć.
Co o całej sytuacji mówi krotoszyński starostwa? Która część nowego skrzydła szpitala będzie musiała być rozebrana i kto za to wszystko zapłaci? Przeczytasz w najnowszym numerze "Gazety Krotoszyńskiej".
Fot. SP ZOZ Krotoszyn