Krotoszyn. Hałasują, urządzają burdy i piją

Opublikowano:
Autor:

Krotoszyn. Hałasują, urządzają burdy i piją - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Grupa młodych ludzi z Krotoszyna wybrała na miejsce swoich libacji place zabaw i przyszkolne boiska.- Zbierają się po zmroku i sobie regularne imprezy urządzają. Zachowują się głośno, piją alkohol. Nikt na to nie reaguje. Nie boją się ani policji, ani straży miejskiej ? denerwuje się jedna z mieszkanek osiedla Dąbrowskiego w Krotoszynie w pobliżu, którego znajduje się gimnazjum nr 4 i podstawówka nr 8. I dodaje. ? Najgorsze jest to, że czują się bezkarni.Przychodzą, kiedy w szkole nikogo nie ma

Robią co chcą, służb mundurowych się nie boją i chyba słusznie, bo na chuligańskie wybryki „młodzieżówki” nie reaguje ani straż miejska, ani policja.Grupa młodych ludzi z Krotoszyna wybrała na miejsce swoich libacji place zabaw i przyszkolne boiska.- Zbierają się po zmroku i sobie regularne imprezy urządzają. Zachowują się głośno, piją alkohol. Nikt na to nie reaguje. Nie boją się ani policji, ani straży miejskiej – denerwuje się jedna z mieszkanek osiedla Dąbrowskiego w Krotoszynie w pobliżu, którego znajduje się gimnazjum nr 4 i podstawówka nr 8. I dodaje. – Najgorsze jest to, że czują się bezkarni. Przychodzą, kiedy w szkole nikogo nie ma

Również szefowa G4 w Krotoszynie, Aleksandra Leja, przyznaje, choć niechętnie, że młodzi ludzie urządzają burdy w pobliżu szkoły. – Pojawiają się grupki młodzieży w czasie, kiedy w szkole nikogo już nie ma. Zgłaszałam to służbom - tłumaczy szefowa placówki. Z podobnym problemem borykał się w ubiegłym roku Roman Olejnik, dyrektor ZSP nr 2. – Miałem z tym spore utrapienie, nawet zlikwidowałem grzybek który mieliśmy przy boisku, bo się tam zbierali – przyznaje. I dodaje. – W tym roku trochę się uspokoiło, bo policja częściej się u nas pojawia, ale i tak wyrzucają mi butelki po piwie na boisko. Przychodzą nadal tylko już nie urządzają takich burd jak wcześniej. Nic nie mogą, bo młodzi zbierają się po zmroku

Poczucie bezkarności wśród młodych ludzie związane jest z postawą służb mundurowych. Te zamiast reagować rozkładają ręce. – Bo oni zbierają się jak się robi ciemno, po zmroku. A my nie jesteśmy w stanie wystawiać samodzielnych służb nocnych ze względu na stan etatowy – przyznaje z rozbrajającą szczerością komendant municypalnych, Waldemar Wujczyk. Przekonując jednocześnie, że z 13 osób, które aktualnie zatrudnione są w straży miejskiej nie jest w stanie wygospodarować jednego patrolu, który mógłby kontrolować sytuacje na boisku przy G4. – Mamy określone godziny pracy – twierdzi. Rzeczywiście strażnicy pracują od poniedziałku do piątku w godzinach od 6.00 do 22.00. Czasami mają też służby w weekendy. Co więc stoi na przeszkodzie aby ok. 21.00 patrol pojawił się przy boisku? - Ale oni (młodzież – przyp. red.) pojawiają się tam później. Mamy, co prawda służby nocne z policjantami, ale to policja wówczas dysponuje patrol - tłumaczy szef strażników. Dlaczego zatem straż wiedząc o problemie nie może zasugerować miejsca kontroli policjantom? - Dajemy tylko człowieka, nie decydujemy – odcina się komendant, jakby zapominając, że obowiązkiem jego podwładnych jest służyć wspólnocie lokalnej, chronić porządek publiczny, czuwać nad bezpieczeństwem ludzi i przestrzeganiem porządku prawnego. Notatka, mandat ewentualnie sąd

Bezradna w tym zakresie wydaje się być też krotoszyńska policja, choć skala problemu jest im doskonale znana. – Rzeczywiście w ostatnim półroczu interwencje się nasiliły – przyznaje sierż. sztab. Teresa Walkowiak. Czy mając tę wiedzę policja wysyła w pobliże szkoły zwiększona liczbę patroli? Otóż nie do końca. – Patrole są, ale mamy różne zgłoszenia z różnych stron miasta. Nie jesteśmy w stanie być wszędzie. Patrolujemy ten teren, ale cały czas nie jesteśmy w stanie tam być. Interwencje są jednak podejmowane – zarzeka się Teresa Walkowiak. A co funkcjonariusze robią, kiedy już „złapią” kogoś na gorącym uczynku? - Możemy wylegitymować taką osobę, jeżeli to jest osoba pomiędzy 13 a 17 rokiem życia policjant sporządza notkę urzędową, ta notatka z opisem zdarzenia i zachowania tej osoby trafia do komendy, stamtąd jeżeli funkcjonariusze stwierdzą objawy demoralizacji kierowana jest sprawa do sądu – tłumaczy policjantka. Problem jednak w tym, że aby stwierdzić demoralizację nieletni musi się dopuścić czynu zabronionego prawem kilkakrotnie. – Wówczas może być przyznany kurator. Pełnoletniego można ukarać mandatem karnym lub skierować sprawę do sądu z art. 51. kodeksu karnego – precyzuje Teresa Walkowiak. I tak młodzież bezkarnie, można rzec pod czujnym okiem mundurowych, gra wszystkim na nosie. Nie ma na nich „mocnych patroli”. (far)

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE