Bartosz Matysiak, strażak OSP Koźmin Wlkp. twierdzi, że został pobity przez naczelnika swojej jednostki. Szef koźmińskich strażaków zarzeka się, że nikogo nie uderzył, a z młodszym kolegą jedynie się ?popychali?. Sprawa trafiła nawet na policję.Naczelnik OSP w Koźminie Wlkp. miał zaatakować 23-letniego strażaka ze swojej jednostki. Do zdarzenia miało dojść na Bernardyńskiej w Koźminie Wlkp.
Bartosz Matysiak, strażak OSP Koźmin Wlkp. twierdzi, że został pobity przez naczelnika swojej jednostki. Szef koźmińskich strażaków zarzeka się, że nikogo nie uderzył, a z młodszym kolegą jedynie się „popychali”. Sprawa trafiła nawet na policję.Naczelnik OSP w Koźminie Wlkp. miał zaatakować 23-letniego strażaka ze swojej jednostki. Do zdarzenia miało dojść na Bernardyńskiej w Koźminie Wlkp.
– Stałem z kolegą przy samochodzie, gdy na rowerze podjechał do nas naczelnik. Już z daleka krzyczał, że mnie zaj**** – opowiada Bartosz Matysiak.
42-latek miał popychać i uderzać młodszego kolegę.
– Najpierw zaczął mnie popychać w stronę stawu. (…) Później popchnął mnie na glebę – relacjonuje druh. Chłopak miał uderzyć głową o ziemię. – Pamiętam, że raz upadłem i uderzyłem się w głowę. Byłem trochę zamroczony.
Naczelnik koźmińskiej jednostki twierdzi, że do pobicia nie doszło. Jedynie do przepychanki i nieporozumienia.
- Nikogo nie pobiłem. Popchnęliśmy się tylko. Nie został uderzony w ogóle. Ja popchnąłem jego, on mnie. Przemówiliśmy się, najpierw on przemówił mi parę słów jak jechałem, sam zaczął – mówi Mariusz Błaszczyk.
O co poszło? Jak całą sytuację relacjonuje świadek zdarzenia? Co o całym zajściu mówią zwierzchnicy obu strażaków? Jakie będą tego konsekwencje?