Część osób chcących oddać krew podczas ostatniej zbiórki zorganizowanej w Koźminie Wlkp. została odesłana z kwitkiem.
[ZT]63042[/ZT]
Powód?
– Po ponad 1.5 godziny stania w tej kolejce lekarz nie wychodząc do ludzi przekazał przez pośrednika informację, że rejestracja jest zamknięta – opowiada zbulwersowany krwiodawca.
Zbiórka krwi w Koźminie Wlkp. jak zwykle zgromadziła tłumy chcących podzielić się drogocenną tkanką z potrzebującymi. Kolejka przez autobusem RCKiK z Kalisza ustawiła się już z samego rana. Wszyscy cierpliwie czekali choć temperatura na zewnątrz nie zachęcała do tego.„Nie dopuścili nas do rejestracji”Rejestracja miała trwać od 9.00 do 13.00. Niestety zdaniem jednego z krwiodawców została przerwana ponad godzinę wcześniej.
- Około godziny 10 przyjechałem na miejsce stacjonowania mobilnego punktu poboru krwi. Wszedłem na halę sportową, ponieważ tam znajdowały się wstępne ankiety do wypełnienia. Później, ok. godziny 10:10 ustawiłem się w kolejce do rejestracji, która przebiegała w autobusie – opowiada jeden z krwiodawców.
Twierdzi, że stał tam przez 1,5 godziny, po czym usłyszał zaskakującą informację. - Lekarz przekazał przez pośrednika informację, że rejestracja jest zamknięta. Było to ok. godziny 11:50, mimo że ogłoszenie wyraźnie mówiło iż rejestracja jest do godziny 13 – tłumaczy mężczyzna. Nie kryje swojego oburzenia.
- Dużo osób chowało się do samochodów, ponieważ stanie tak długo w kolejce na mrozie było dość nieprzyjemne, a na koniec dowiedzieliśmy się że nie zostaniemy dopuszczeni do rejestracji.
Dyrektor porozmawia z lekarzemZdziwienia nie kryje współorganizator akcji - szef HDK PCK w Koźminie Wlkp.
– Byłem na akcji rano, obowiązki nie pozwoliły mi zostać dłużej. Trudno mi więc komentować sprawę. Apeluję jednak do osób, które nie zostały zarejestrowane aby nie zrażały się tym faktem i zgodnie z ideą honorowego krwiodawstwa ratowały dalej zagrożone życie i zdrowie chorych – podkreśla Wiesław Głuszek.
Zaskoczony jest też Krzysztof Korzeniowski, dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. - Będę sprawę wyjaśniał bezpośrednio z lekarzem, który brał udział w akcji i wówczas zajmę stanowisko – deklaruje Krzysztof Korzeniowski.Co na to lekarz?Zbiórkę nadzorował Wojciech Miński. To on jako lekarz badał krwiodawców w mobilnym punkcie obsługi.
- Akcja miała trwać do godz. 13.00. Po 12.00 zakończyliśmy rejestrację. 10 minut po godz. 12.00 kierowca zapytał, czy jest jeszcze ktoś, kto się nie zarejestrował. Nikogo nie było. 25 osób czekało pod autobusem do oddania krwi. Wszystkie te osoby krew oddały, pobór zakończyliśmy po godz. 14.00. Kierowca przekazał mi, że o 12.15 przyszedł jakiś pan, który chciał się zarejestrować. Kierowca przekazał mu jednak, że ze względu na ilość osób, które jeszcze czekają nie będzie mógł oddać krwi. Nie zdąży tego zrobić do zakończenia akcji – obrazuje sytuacje lekarz.
Twierdzi, że na miejscu był współorganizator akcji czyli przedstawiciel szkoły, który nie zgłaszał żadnych uwag. - Od momentu pobrania pierwszej krwi do chwili, gdy trafi ona do laboratorium nie powinno upłynąć więcej niż 6 godzin. Zbiórka zaczęła się o 9 rano, pobór krwi zakończyliśmy po 14.00, do Krotoszyna dojechaliśmy około 15.00 a krew trafiła do Kalisza około 17.00 – tłumaczy Wojciech Miński. I dodaje.
- Przekroczyliśmy więc limit 6 godzin i niestety ta krew nie będzie mogła być rozdzielona na poszczególne frakcje i części leków nie będzie można z niej otrzymać. Ona oczywiście będzie wykorzystana i się nie zmarnuje, ale niektóre leki się z niej nie otrzyma.