Zamaskowany mężczyzna z bronią w ręku wszedł na stację benzynową i zażądał pieniędzy. Początkowo pracownik myślał, że to żarty. Szybko się jednak przekonał, że napastnik jest śmiertelnie poważny.Środek nocy, z 11 na 12 grudnia. Ruch na drodze krajowej nr 36 w Kobylinie jest znikomy. Pracownik stacji benzynowej przy Krotoszyńskiej jest sam, nie ma żadnych klientów. W pewnym momencie do budynku wchodzi zamaskowany mężczyzna i zaczyna grozić pracownikowi stacji. Zegar pokazuje godzinę 2.02.
Zamaskowany mężczyzna z bronią w ręku wszedł na stację benzynową i zażądał pieniędzy. Początkowo pracownik myślał, że to żarty. Szybko się jednak przekonał, że napastnik jest śmiertelnie poważny.Środek nocy, z 11 na 12 grudnia. Ruch na drodze krajowej nr 36 w Kobylinie jest znikomy. Pracownik stacji benzynowej przy Krotoszyńskiej jest sam, nie ma żadnych klientów. W pewnym momencie do budynku wchodzi zamaskowany mężczyzna i zaczyna grozić pracownikowi stacji. Zegar pokazuje godzinę 2.02.
- W pierwszej chwili pracownik był przekonany, że to są żarty – przyznaje Adam Ochmann, właściciel sieci stacji benzynowych.
Napastnik był jednak bardzo agresywny, wyciągnął przedmiot przypominający pistolet.
- Groził naszemu pracownikowi bronią, dał mu do zrozumienia, że to nie są żadne żarty – wskazuje Adam Ochmann.
Pracownik stacji, w obawie o własne życie, przekazał zamaskowanemu mężczyźnie pieniądze, które znajdowały się w kasie. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, była to kwota kilku tysięcy złotych.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że mężczyzna przy pomocy przedmiotu przypominającego broń palną, zachowując się agresywnie, doprowadził pracownika stacji benzynowej do wydania mu pieniędzy – potwierdza Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp.
Życie ważniejsze niż pieniądzeWłaściciel stacji podkreśla, że jego pracownik zachował się odpowiednio do sytuacji.
- Trudno, żeby sprzedawca stawiał opór. Poddał się żądaniom. Wiadomo, że pieniądze nie były w tym momencie najważniejsze. Liczyło się jego bezpieczeństwo – mówi Adam Ochmann.
Po wyjściu zamaskowanego mężczyzny pracownik stacji natychmiast powiadomił policję.
- Funkcjonariusze zabezpieczyli dowody – mówi Piotr Szczepaniak, rzecznik prasowy krotoszyńskiej policji.
Przejrzano także monitoring. Niestety okazało się, że kamery nie obejmują w całości terenu stacji paliw.
- Jeśli chodzi o stację w Kobylinie mamy na niej zamontowany monitoring, natomiast przeglądając nagrania znaleźliśmy martwe punkty. Teraz dołożymy jeszcze kilka dodatkowych kamer – przyznaje Adam Ochmann.
I dodaje, że sam napad jest dla jego przedsiębiorstwa lekcją, z której wyciągnie wnioski na przyszłość. - Mamy już wypracowanych wiele pomysłów, by zapobiegać tego typu zdarzeniom.
Szukają napastnikaSprawca napadu nie został jeszcze ujęty.
- Funkcjonariusze prowadzą intensywne czynności zmierzające do wykrycia osoby, która dopuściła się rozboju. Taki czyn, z użyciem niebezpiecznego narzędzia, kwalifikowany jest jako zbrodnia – podkreśla Maciej Meler.
Policjanci mogą liczyć na wszelką pomoc od pracowników i szefostwa stacji paliw.
- Chcemy dołożyć wszelkich starań, by sprawca został ujęty – podkreśla Adam Ochmann.