Dziadków i babcie wszyscy młodzi ludzie kojarzą pozytywnie. To ci starsi, cierpliwi ludzie, którzy zezwalają nam na więcej niż rodzice, zawsze, a zazwyczaj na początku wizyty pytają, czy coś zjemy, bo na pewno nas nie karmią. Ciężko odmówić babcinych pierogów albo kawałeczka ciasta, choć wydawało się, że miejsca w żołądku nie mieliśmy już po dwóch talerzach rosołu. A jeśli do tego wszystkiego wasz dziadek hoduje konie i kupuje jednego specjalnie dla was, to możecie mówić o niebywałym szczęściu. Takie właśnie szczęście mają wnuki Grzegorza Czajki, sołtysa Grębowa w gminie Rozdrażew.
Według Grzegorza Czajki dziadkowie i babcie potrafią przede wszystkim zaszczepić w młodym człowieku wiele pozytywnych wartości i wzorców, nie będąc jednocześnie „kontrolerami” jak rodzice
– Z resztą wszyscy mówią, że jestem wykapany dziadek Stasiu – dodaje. Wspomniany dziadek Stasiu zaszczepił panu Grzegorzowi bakcyla do koni. I tak on teraz – nie na siłę, ale z pasją – pokazuje swoim wnukom jak obchodzić się z tymi wspaniałymi zwierzętami.– Tak ja wspominam właśnie mojego dziadka i był to dla mnie naprawdę wspaniały gość, który wiele mnie nauczył i pokazywał wszystko, czego przy rodzicach bym nie doświadczył – mówi sołtys Grębowa.
Grzegorz Czajka ma w sumie pięcioro wnucząt, z których aż cztery to dziewczynki. – Ale za to wnuk przyszedł na świat jako pierwszy, więc od razu zostałem dziadkiem. To znacznie przyjemniejsze, niż bycie „tylko” mężem babci – śmieje się 56-latek.
I dodaje, że szósty wnuk przyjdzie na świat w tym roku. Dominika, Magdalena, Julia, Wiktoria i Jakub często odwiedzają „ranczo” dziadka. – Najmłodsza wnuczka z nami mieszka, ale zdecydowanie najwięcej czasu dziadkowi poświęca Kuba. To normalne, bo on jest najstarszy i również ja jemu poświęcałem najwięcej czasu. Co nie znaczy, że dziewczynki są mniej kochane – tłumaczy sołtys.
Po prostu dziadek zaraził najstarszego z wnuków pasją do koni. – Zabierałem go do koników już jak był malutki. Jak miał półtora roku jechał ze mną w siodle, a potem zaczynał się coraz bardziej interesować końmi – mówi Grzegorz Czajka, który hippiką trudni się już od trzech pokoleń.
Dziś jego najstarszy i jedyny jak dotąd wnuk, Kuba, ma 12 lat i na koncie kilka nagród zdobytych na zawodach w skokach przez przeszkody
A jak z pasją dziadka radzą sobie wnuczki? – W pewnym wieku dziewczynki nie chcą zajmować się czymś, przy czym można się ubrudzić czy przewrócić. Dziewczynki kochają konie, ale tak powiedziałbym – na odległość – żartuje sołtys. I podkreśla, że wszystkie wnuki kocha tak samo mocno i za każdym skoczyłby w ogień. – Nigdy na moje wnuki nie krzyknąłem. Od tego są, uważam, rodzice. Niestety, w dzisiejszych czasach dzieciaki nie są tak zdyscyplinowane jak dawniej i to na pewno nie jest wina dziadków, bo dziadkowie są od tych przyjemniejszych części wychowawczych – kończy.. – Zauważyłem, że jak miał sześć lat to miał w sobie więcej odwagi niż niejeden dorosły. Pokazywałem mu jak obchodzić się z konikami, jak o nie dbać, karmić, czyścić, a w nagrodę mógł jeździć na wybiegu. Szło mu tak dobrze, że nie miałem wyjścia i musiałem kupić specjalnie dla niego konika polskiego, który jest dopasowany do jego wzrostu. A dziś jako dwunastolatek Kuba nie boi się jeździć i skakać na kobyle, która w kłębie jest znacznie wyższa od niego – mówi z dumą pan Grzegorz.