Reklama

Fenomen wystawy w Benicach - rozmowa z Janem Zychem

Opublikowano:
Autor:

Fenomen wystawy w Benicach - rozmowa z Janem Zychem - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości O fenomenie wystawy w Benicach, suszy, i o tym jak wicemarszałek województwa zgubił się w tłumie - rozmawiamy z Janem Zychem, sołtysem Benic

 

 

Za nami trzynasta wystawa. Tym razem frekwencja przebiła wszystkie poprzednie edycje. Co powoduje, że do Benic jedzie tylu ludzi?

Składa się na to wiele czynników. Po pierwsze zawsze jest koncert znanego zespołu, który przyciąga ludzi. Jest wystawa zwierząt, ale myślę, że przede wszystkim jest to życzliwość i wdzięczność, jaką ludzie tam w Benicach czują. Wystawców i wszystkich, którzy pomagali przy organizacji zawsze wymieniam, dziękuję im, przekazuję jakiś drobny upominek. Ludzie to pamiętają i dobrze się czują.

Wicemarszałek Grabowski też był pod wrażeniem

Chciałem przejść po stoiskach z Krzysztofem Grabowskim. Było to przed koncertem, a ludzi było już tylu, że gubiliśmy się po drodze robiąc obchód wśród wystawców. Musiałem wyciągać rękę w górę i wołać pana Krzysztofa, żeby mi po drodze nie zginął. Był w Benicach po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni. Tylu ludzi u nas jeszcze nie było. Jestem przeszczęśliwy.

A nie sądzi pan, że świadczenie 500+ też wpływa na frekwencję na podobnego typu imprezach?

Z pewnością rodziny, które kiedyś nie mogły iść na festyn, bo dziecko będzie chciało watę, kiełbaskę z grilla, loda i napój, a tata piwo, teraz mogą sobie na to pozwolić, dzięki socjalowi od państwa. Zresztą tegoroczna wystawa przebiegała pod hasłem „Rodzina fundamentem Polski i Europy”.

Ma pan też szczęście do pogody.

W sobotę – dzień przed wystawą – Krotoszyn pływał. Spadło 50 litrów na metr kwadratowy. W Benicach tylko trzy. Rano już w niedzielę była mgła, lekka wilgoć, ale nie lało. Jakaś siła nad nami czuwa i nie pozwala zepsuć pogody w Benicach.

Po koncercie zespołu „Weekend” zaczęło padać...

I to było zbawienie, ja się ucieszyłem. Bo wokół terenu wystawy jest wszędzie pszenica, pszenżyto. Jest strasznie sucho i bałem się, że może dojść do jakiegoś nieszczęścia. Przy czterech-pięciu tysiącach ludzi trudno wszystkich upilnować, wystarczy niedopałek papierosa, ale na szczęście pokropiło i nic się złego nie stało.

W ubiegłym roku wystawa stała pod znakiem zapytania z powodu wścieklizny wywołanej znalezieniem martwego nietoperza, w tym roku susza chciała pokrzyżować plany.

Ale nie pokrzyżowała. Zawsze mamy wszelkie zgody, dokumenty, przygotowujemy się do imprezy pod względem bezpieczeństwa ludzi i zwierząt. Lekarz weterynarii wydał w zeszłym roku zgodę na wystawę, a w tym roku musieliśmy się odpowiednio przygotować się jeśli chodzi o ochronę przeciwpożarową, bo jest bardzo sucho.

Plony będą kiepskie?

Niestety, na to wygląda. Wszystkie rośliny ucierpiały. Strączkowe są o połowę mniej urodzajne niż w ubiegłym roku. Zboże, które na polu wygląda przepięknie, falujące od wiatru kłosy, złote jak na pocztówce – ma tak maleńkie ziarno, że będzie biednie z tegorocznym plonem. Jak nie pada, to nie pada. Jak zacznie, to leje tak intensywnie, że pół Krotoszyna pływa.

Tylko w Benicach zawsze jest zamówione słońce na czas wystawy.

Po zakończeniu jednej wystawy, już zaczynamy wraz z radą sołecką, partnerami i instytucjami pracę nad kolejną edycją. I o pogodę na kolejny rok już też trzeba zacząć prosić. Przy okazji chciałbym podziękować nowej radzie sołeckiej, która wspierała mnie przy organizacji tegorocznej wystawy oraz miejscowej młodzieży, która jest zaangażowana i ciężko pracuje na nasz wspólny sukces. Do zobaczenia w Benicach za rok.

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE