Polski Czerwony Krzyża obchodzi wkrótce piękny jubileusz - stulecia istnienia w naszym kraju. Zbiega się on z 60-leciem krwiodawstwa pod auspicjami PCK. Dlatego też na łamach „Gazety Krotoszyńskie” przybliżamy historię oraz sylwetki osób zasłużonych dla organizacji i dla krwiodawstwa.
Kryształowe Serca: Lekarz Jerzy Przewoźny
Jerzy Przewoźny zaczął pracę w krotoszyńskim szpitalu w 1961 roku. Jednocześnie pracował w tamtejszym laboratorium. I jak mówi, wtedy funkcjonowało tzw. krwiodawstwo rodzinne.
- Na Bolewskiego był punkt, gdzie była pielęgniarka. I jeżeli dla pacjenta była potrzebna krew, to jego rodzina ją oddawała. I ona była potem przetaczana pacjentowi. Z tym, że nie zawsze była zgodność grupy, w związku z tym musieli oddawać też inni – z coraz dalszego kręgu rodzinnego – opowiada Jerzy Przewoźny, krotoszyński lekarz, specjalista medycyny ogólnej.
Jerzy Przewoźny był jednym z lekarzy, który pobierał krew od dawców właśnie w punkcie usytuowanym w piwnicach jednego z budynków szpitalnych przy Bolewskiego. Zapotrzebowanie na tę życiodajną tkankę rosło. Postęp medycyny był szybki i w coraz większej liczbie przypadków krew stanowiła niezbędny element zabiegu czy operacji.
– Dlatego stacja krwiodawstwa uruchomiła punkt płatnego krwiodawstwa. - To nie były duże stawki, ale zgłosiło się kilkanaście osób, które oddawały krew za pieniądze. Zdarzali się tacy, którzy robili to co dwa tygodnie, co dziś jest nie do pomyślenia. Bo tak częste oddawanie krwi jest po prostu szkodliwe dla zdrowia, ale wtedy niewielu zdawało sobie z tego sprawę – wspomina doktor Przewoźny
.
Jerzy Przewoźny zaczął promować krwiodawstwo poza szpitalem. Pierwsze kroki skierował do szkół ponadpodstawowych.
- Zacząłem chodzić po szkołach i zachęcać uczniów starszych klas do oddawania krwi. Tak się zaczęła ta propaganda. Chętnych było coraz więcej i wśród społeczeństwa zaczęła krążyć opinia, że krew jest potrzebna. Mało tego, ludzie zaczęli kojarzyć oddawanie krwi z dobrocią – ten kto oddawał, ma dobre serce, jest życzliwy, ma w sobie empatię – opisuje laureat Kryształowego Serca PCK.
Krwiodawców przybywało w ogromnym tempie, a cennej tkanki było potrzeba coraz więcej. - Było znacznie więcej wskazań do leczenia krwią, była potrzebna do coraz większej liczby zabiegów. Nawet Jan Paweł II powiedział, że krew jest najskuteczniejszym lekarstwem, którego nie da się niczym zastąpić i to też była zachęta do powstawania klubów krwiodawstwa – mówi Jerzy Przewoźny.