Sytuacja epidemiczna w kraju nadal daleka jest od optymistycznej. Wydłużane w czasie są nałożone obostrzenia, a statystyki zachorowań na koronawirusa, nie chcą nawet drgąć w dół. Zaś kolejne placówki m.in. szpitale czy posterunki policji, coraz częściej zmagają się licznymi przypadkami zakażenia COVID-19, wśród swoich pracowników. Ofiarą koronawirusa z czasem padły także domy pomocy społecznej. W kilkunastu z nich m .in. w Koszęcinie i Bytomiu (woj. śląskie), Warszawie, Niedabylu (woj. mazowieckie), Jakubowicach (woj. opolskie), Drzewicy (woj. łódzkie) czy w Psarach (woj. wielkopolskie), stwierdzono liczne przypadki zakażenia COVID-19 – zarówno u mieszkańców, jak i personelu. Obiekty najczęściej zamknięto i wprowadzono kwarantannę. Zaś co jakiś czas, do listy, dopisywany jest kolejny „zainfekowany” DPS.
Podstawowe znaczenie ma kwestia dostępu domów opieki do testów na obecność wirusa SARS-CoV-2 oraz certyfikowanych środków ochrony osobistej. Testy na obecność koronawirusa nie mogą obejmować tylko osób hospitalizowanych, a wywiad epidemiologiczny i występujące objawy powinny być bezwzględnym wskazaniem do wykonania testu" - podkreśla Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich.
A jak wygląda sytuacja w największym w powiecie krotoszyńskim domu pomocy społecznej, który zlokalizowany jest w Baszkowie? - Żeby nie zapeszyć, jest dobrze – przyznaje Dionizy Waszczuk, dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Baszkowie.
Ujemne wyniki na koronawirusa
To właśnie z baszkowskiej placówki, kilkanaście dni temu, do krotoszyńskiego szpitala, na zabieg chirurgiczny, trafiły dwie mieszkanki, które później miały pobrane próbki do badań, na obecność koronawirusa.Po przyjeździe do DPS-u zostały umieszczone w izolatce. Na moją prośbę ograniczono do minimum dostęp personelu, obsługującego te izolatki. Wynik badań był jednak ujemny. Zostanie on jednak powtórzony, abyśmy mieli 100% pewność – zapowiedział kilka dni temu Stanisław Szczotka, starosta krotoszyński.
Na szczęście druga pobrana do badań próba okazała się także ujemna.
Wprowadzony reżim zdaje egzamin
Obecnie na teren Domu Pomocy Społecznej w Baszkowie, nikt z zewnątrz nie wejdzie, ani nie wjedzie.Osoby postronne mają zakaz wstępu. Nie ma odwiedzin. Wprowadzony jest całkowity reżim i tylko dlatego jeszcze się trzymamy. Zarówno mieszkańcy, jak i członkowie personelu są ujemni – wyjaśnia Dionizy Waszczuk, dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Baszkowie.
Wprawdzie obiekt jest „odizolowany” od życia zewnętrznego, ale mieszkańcom baszkowskiego DPS-u pozostawiono minimum swobody.
Bramy są pozamykane, ale po parku mieszkańcy mogą spacerować. Tak naprawdę dla mieszkańców niewiele się zmieniło, bo na zewnątrz wychodzili tylko po to, by zrobić sobie zakupy. Teraz, raz w tygodniu, zakupy robi im pracownik socjalny. Część mieszkańców pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy, że panuje jakaś epidemia – przyznaje szef baszkowskiego DPS-u.
Zapas środków ochrony osobistej na kilka tygodni
Zapewnia także, że palcówka ma wystarczające zapasy maseczek ochronnych, rękawiczek i płynu dezynfekującego.Wojewoda pilnuje, starosta pilnuje, więc mamy zapasy na trzy tygodnie – zapewnia Dionizy Waszczuk.
Choć jeszcze na początku kwietnia szef baszkowskiego DPS-u, miał być sceptycznie nastawiony do wykorzystywania przez personel placówki m. in. ochronnych maseczek. - Dyrektor nie widzi powodu zabezpieczenia niczego pracownicom. Jak sobie pielęgniarki zorganizowały maseczki, to zakazał nosić, żeby nie straszyły mieszkańców – interweniowała w redakcji „Gazety Krotoszyńskiej” mieszkanka powiatu krotoszyńskiego.
Ten broni się twierdząc, że postępował zgodnie z zaleceniem ministra zdrowia.
Powiedział, że maseczki w przypadku zdrowych ludzi, niewiele dają. Jednak później stwierdzono, że są one nieodzowne, więc teraz je mamy – wyjaśnia Dionizy Waszczuk.