Egzamin na prawko zdaje tylko 35 proc. kandydatów. Różnice w zdawalności pomiędzy poszczególnymi ośrodkami w Polsce są znaczące, co rodzi podejrzenie, że WORD-y nabijają sobie dochody poprawkami. Rząd chce z tym skończyć. Dlatego też zgodnie z proponowanym przez ministra projektem nowelizacji przepisów egzamin ma się odbywać w samorządowym wojewódzkim ośrodku ruchu drogowego (WORD), ale wskazanym przez wojewodę. Administracja rządowa będzie też odpowiadać za wybór egzaminatorów, a opłaty za możliwość ubiegania się o prawo jazdy zaczną wpływać na konto budżetu państwa. Cel? Ujednolicenie sposobu prowadzenia egzaminów, interpretacji przepisów, sposobu nadzoru nad egzaminami, a także uniezależnienie egzaminatorów od dochodów WORD, co ma przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa ruchu i lepszej zdawalności.
Dodatkowa jazda z rodzicem
Resort infrastruktury zamierza wprowadzić udogodnienia związane z przygotowaniami do egzaminów. Po standardowych częściach kursu kandydat będzie mógł dodatkowo odbyć jazdy z osobą towarzyszącą – np. z rodzicem – oczywiście pod nadzorem ośrodka szkolenia kierowców. Warunkiem jest, aby osoba towarzysząca kursantowi posiadała prawo jazdy od co najmniej pięciu lat i była jego opiekunem prawnym. Z dotychczasowych udogodnień zniknie jednak e-learning, czyli możliwość uczenia się teorii poza ośrodkiem. Ale resort infrastruktury twierdzi, że częściową wiedzę na ten temat będzie można nabyć już w szkole podstawowej, gdzie pojawi się obowiązkowe wychowanie komunikacyjne. Będą na nie uczęszczać piątoklasiści.
Na starych blachach
Ministerstwo planuje też ułatwienia dla właścicieli pojazdów – ma zostać zniesiony obowiązek wydawania karty pojazdu i nalepki kontrolnej. Pojawi się możliwość zachowania na wniosek posiadacza pojazdu dotychczasowego numeru rejestracyjnego pojazdu i tablic. Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, kierowcy przestaną być karani mandatem za brak prawa jazdy przy sobie. Zniknąć ma także konieczność wydawania tymczasowego dowodu rejestracyjnego. Te udogodnienia pozwolą zaoszczędzić posiadaczom czterech kółek nie tylko czas, ale i pieniądze – w sumie 175 zł, które kierowca musi obecnie wydać na kartę pojazdu, nalepkę oraz wymianę tablic.(red)