Na apel o wsparcie odpowiedzieli nie tylko mieszkańcy powiatu gostyńskiego, ale także sąsiedniej ziemi krotoszyńskiej. W Smolicach, 10 października 2025 roku, odbyło się wydarzenie, które pokazało, jak wiele można zdziałać wspólnie.
Smolice w centrum dobra i solidarności
W organizację festynu włączyła się szeroka grupa mieszkańców gminy Kobylin i okolicznych miejscowości. Na liście organizatorów znaleźli się m.in. Koło Gospodyń Wiejskich i Ochotnicza Straż Pożarna w Smolicach, Szkoła Podstawowa w Smolicach, władze sołeckie oraz Stowarzyszenie Dżentelmeni Metalu.
Tak naprawdę, pan Adrian jest najlepszym przykładem tego, że dobro, które udziela się drugiemu człowiekowi, wraca. Bo nie byłoby tego odzewu ludzi, który teraz zewsząd widzimy, gdyby nie fakt, że był on dla wielu dobrym przyjacielem albo dobrym fachowcem, albo zwyczajnie komuś pomógł - mówiła Anna Rowicka, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Kobylinie, prowadząca m.in. licytacje fantów podczas piątkowego festynu charytatywnego dla pogorzelców z Czeluścina.
Akcja nabrała rozpędu błyskawicznie. Sala wiejska w Smolicach zapełniła się wolontariuszami, którzy oferowali swoją pomoc – od pieczenia ciast i zbierania fantów po organizację licytacji i obsługę imprezy.
Mieszkańcy Smolic ruszyli z pomocą przyjacielowi
Wzruszenia nie krył także Maciej Kmiecik, sołtys Smolic i radny Rady Miejskiej w Kobylinie.
Adrian to jest mój najlepszy przyjaciel, mój rocznik, razem przeszliśmy od przedszkola do szkoły ponadgimnazjalnej. Ale przede wszystkim to największy autorytet, bo nie miał chłopak lekko w życiu. Wywodzi się z wielodzietnej rodziny, ma 11-ścioro rodzeństwa, a budowę firmy zaczynał od zera - mówił poruszony tragedią przyjaciela, a jednocześnie wzruszony rekacją ludzi na całą sytuację, Maciej Kmiecik, sołtys Smolic i radny Rady Miejskiej w Kobylinie.
O swoim bracie mówiła również Natalia Filipiak, podkreślając jego ciężką pracę i skromność.
Wszyscy, którzy znają Adriana, wiedzą kim i jak jest. Nigdy nikogo o nic nie prosił, sam swoją ciężką pracą doszedł do wszystkiego. Pieniądze na budowę firmy "nie spadły mu z nieba" podobnie, jak hala, która spłonęła. Zaczynał pracę na starej spawarce - robiąc piece, bramy, płoty, szlifując i docinając wszystko jedną prymitywną "boszką". Wstawał o piątej rano i przychodził czasami o pierwszej czy drugiej w nocy do domu. I tak od poniedziałku do soboty, a w niedziele jeździł do klientów na pomiary. I tak przez wiele lat, bez jednego dnia wolnego - opisywała Natalia Filipiak.
Jak dodają bliscy pana Adriana, mężczyzna przez lata pomagał innym, nigdy nie oczekując nic w zamian. Festyn w Smolicach był więc wyrazem wdzięczności i solidarności.
Festyn w Smolicach przyciągnął tłumy
Sala wiejska i teren przy remizie Ochotniczej Straży Pożarnej w Smolicach wypełniły się mieszkańcami i gośćmi z całego regionu. Licytacje fantów, występy artystyczne i liczne atrakcje sprawiły, że nikt nie chciał wracać do domu.Na scenie wystąpiły m.in. Schola Nutki św. Michała Archanioła z Pogorzeli, dziecięcy zespół „Kropka pod i”, a także kapele Bliźniacy i Malinki. Odbył się pokaz tańca szkoły Mimica Dance, a wśród stoisk czekały strażacka grochówka, grill, malowanie twarzy, plecenie warkoczyków i kiermasz domowych wypieków.
Pomimo deszczowej pogody, frekwencja dopisała. Symbolem wydarzenia stał się trabant pana Adriana, wystawiony na licytację przed salą wiejską. Cena wywoławcza wynosiła 10 tysięcy złotych.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.