reklama
reklama

To były emocje nie do opisania. Samochody retro w powiecie krotoszyńskim

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura Największy przekaz, największa frajda zlotów samochodów retro to możliwość spotkania się i porozmawiania z ich właścicielami. To duża wartość imprezy.
reklama

Krotoszyn - Koźmin Wlkp. Były auta włoskie, szwedzkie, niemieckie, amerykańskie, polskie i francuskie. Najstarszy model pochodził z 1933 roku. Samochody z duszą, czyli klasyki wzięły udział w rajdzie organizowanym  w powiecie krotoszyńskim przez Club Antycznych Automobili i Rajdów CAAR.

Pojazdy retro można było zobaczyć w ubiegły weekend w Koźminie Wlkp. i na rynku w Krotoszynie. Rajdowcydojechali z sąsiedniego powiatu. Poruszali się szosami podrzędnymi, biegnącymi przez mniejsze miejscowości. 

- Większość członków klubu antycznych automobili dawno nie była w Wielkopolsce, stąd ten kierunek rajdu, który nam się spodobał - mówił Wojciech Jórga, organizator imprezy.

W powiecie krotoszyńskim uczestnicy rajcu szukali odpowiedzi na pytania: jak powstała osada Koszżmij (Koźmin) a jaki wpływ na dzieje Krotoszyna mieli trynitarze? Co się stało, że południowa część Wielkopolski zainteresowała członków klubu antycznych automobili i rajdów? Odpowiedzią ma być hasło imprezy - „Po... wozić Wiosnę”.

- My chcielibyśmy te wiosnę przywieźć, żeby pojawiła się naprawdę. Ten region ma bardzo dużo interesujących geograficznych i historycznych elementów, obiektów które odwiedzamy. Jest wiele atrakcji - powiedział organizator Wojciech Jórga.

 

Samochody z duszą. Zlot "klasyków" w powiecie krotoszyńskim

Uczestnicy zlotu przyjechali z całej Polski.

- Wraz z żoną Kasią mieszkamy między Poznaniem a Gnieznem, ale inni są właściwie ze wszystkich zakątków kraju: od Białegostoku przez Kielce, Warszawę, po Stargard i Legnicę. Mamy również trzy załogi z Niemiec, które przyjechały do nas najstarszymi samochodami. Możemy uznać, że rajd ma rangę międzynarodową - kontynuował.

W tegorocznym rajdzie klubu automobili CAAR uczestniczyły w sumie 34 załogi z Polski i Niemiec oraz 3 załogi organizacyjne. Wśród samochodów retro było kilka aut przedwojennych. Najstarsze prezentowane auto to DKW z 1933 roku, albo tej samej marki - kilka lat młodsze, z 1939 roku. W grupie samochodów powojennych oczy zainteresowanych cieszyły citroeny BL i mercedes 170, wyprodukowane niedługo po zakończeniu II wojny światowej, z nowszych modeli do powiatu krotoszyńskiego zawitały pojazdy z lat 50., 60 i 70.

- Były też auta włoskie, szwedzkie, amerykańskie, polskie i francuskie - informowali organizatorzy. Przyjechały auta, które niewiele kosztują - polskie stare konstrukcje czy popularne „garbusy”, na których zakup i utrzymanie niewiele trzeba wydać. Każdy może zacząć tę przygodę. Polecam gorąco. Jest to naprawdę nietypowy sposób spędzania czasu i poznania ciekawych miejsc - zapewnił Wojciech Jórga, który podkreślił, że pasja do samochodów retro jest niezależna od budżetu.

 

Samochody z duszą. Zlot "klasyków" w powiecie krotoszyńskim

Właściciele pojazdów retro nazywają je swoimi „mechanicznymi dziećmi”. Są tacy, którzy mogą o nich rozmawiać godzinami, o każdym detalu i szczególe istotnym podczas odrestaurowywania samochodu „do stanu zachowanego”. A widać było, że większość samochodów jest wycackana, wyremontowana „co do najmniejszej śrubeczki”. Patrząc na niektóre modele, trudno było uwierzyć, że znaleziono je stojące gdzieś w polu, zarośnięte zielskiem i krzewami. 

- Skoda z 1951 roku to nie jedyny mój samochód, ale ukochany, bo pierwszy - mówił Grzegorz Miara, mieszkaniec Kórnika.

Właścicielem skody retro jest od 12 lat. Auto znalazł w tragicznym stanie, w krzakach, niedaleko miejsca zamieszkania. Stało w nich z otwartą maską, z której wyrastało drzewo.

- Te samochody mają duszę. Każdy jest inny. Na współczesne samochody mówi się „plastiki”, jeśli ktoś nie jest w temacie, to się gubi, trudno markę rozpoznać. Zrobione sa z takiej blachy, że po 10 latach nadają się praktycznie na złom. Klasyki wykonano z lepszych, solidniejszych materiałów. Przeznaczone były na dłuższy okres użytkowania. W ich remont trzeba włożyć sporo pracy. Z reguły kupujemy je w stanie agonalnym. Swoje modele sam remontuję. trudno opisać satysfakcje, jaką się czuje, kiedy spod własnych rąk wyjdzie cacko. Sporo przyjemności daje zdobywanie części. Czas szybciej leci - kontynuował.

Jego zdaniem dusza w klasyku ujawnia się podczas jazdy. A emocje, jakie towarzyszą pierwszej podróży trudno opisać. Z Warszawy w dziewiczy rajd do Gostynia zabytkowym autem marki Volkswagen Karmann Ghia, kabrioletem z 1961 r. wyruszyło małżeństwo.

- Myślałem, że będą jakiekolwiek problemy. A tu tylko benzyna. Nawet mieliśmy okazję sprawdzić, ile on pali, okazało się, że 8 litrów - powiedział właściciel. - Tak naprawdę tym samochodem nie jedziemy do celu, ale w przeszłość - kontynuował opowieść. Przyznał, że sprowadził go z Kanady, w bardzo kiepskim stanie. A restauracja trwała 3 lata. - Kiedy pierwszy raz wyjechaliśmy dookoła naszego osiedla, jakieś 400 metrów, to była frajda, że w ogóle jeździ. Wzruszeni byliśmy niesamowicie - dodał.

Kierowca z Warszawy był zachwycony Wielkopolską szczególnie, kiedy jechał swoim autem wśród pól porośniętych kwitnącym rzepakiem.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama