Harcerz, wędrowiec, miłośnik przyrody i założyciel stowarzyszenia Twoja Alternatywa. Krzysztof Manista ma wiele zainteresowań jednak ? jak podkreśla ? tylko jedną pasję. Ludzi. I to właśnie wokół nich kręci się całe jego życie.- Z każdą pasją, którą realizuję z młodzieżą, utożsamiam się, bawię się wspólnie z nimi ? mówi krotoszynianin. I wspomina czasy ZHP, kiedy ? jako drużynowy ? zaszczepiał w młodych ludziach wiarę w harcerskie ideały i wartości. - To nie jest tak, że uczyłem ich czegoś, czego sam nie przestrzegałem. Wtedy to nie miałoby sensu. Ja w to głęboko wierzę. I nawet jeśli wiąże się to np. z przestrzeganiem abstynencji, to nie ma, że boli ? tłumaczy Krzysztof Manista.Kraina wspaniałości dla młodzieży
Harcerz, wędrowiec, miłośnik przyrody i założyciel stowarzyszenia Twoja Alternatywa. Krzysztof Manista ma wiele zainteresowań jednak – jak podkreśla – tylko jedną pasję. Ludzi. I to właśnie wokół nich kręci się całe jego życie.- Z każdą pasją, którą realizuję z młodzieżą, utożsamiam się, bawię się wspólnie z nimi – mówi krotoszynianin. I wspomina czasy ZHP, kiedy – jako drużynowy – zaszczepiał w młodych ludziach wiarę w harcerskie ideały i wartości. - To nie jest tak, że uczyłem ich czegoś, czego sam nie przestrzegałem. Wtedy to nie miałoby sensu. Ja w to głęboko wierzę. I nawet jeśli wiąże się to np. z przestrzeganiem abstynencji, to nie ma, że boli – tłumaczy Krzysztof Manista.Kraina wspaniałości dla młodzieży
Gdy piętnaście lat temu ówczesne subkultury młodzieżowe – punki, metalowcy, anarchiści – marzyli, by w Krotoszynie powstało miejsce, w którym mogliby spędzać czas i realizować swoje pasje, Krzysztof Manista im w tym pomógł. - Opowiedzieli mi o takim idealnym miejscu, jakie miałoby powstać. Wtedy pojawiała się fantastyka, więc nazwaliśmy je Rivendellem. To miał być ich azyl, idealna kraina wspaniałości. Spisałem wszystkie ich pomysły, dostosowałem do realiów i tak powstał projekt – wspomina krotoszynianin. Powstał Młodzieżowy Klub Środowiskowy, który po kilku latach był na tyle silny, że powołano przy nim stowarzyszenie.
Krzysztof Manista rozwijał się wraz z nim, dostosowując swoje zainteresowania do młodzieży, dla której Rivendell stał się drugim domem. - Wszystko zależy od tego, jakie trendy panują aktualnie w klubie. W przeciwieństwie do innych instytucji wychowawczych, my staramy się, by nasze dzieciaki wyfruwały z gniazda. Usamodzielniały się. Był u nas kiedyś taniec ognia, bractwo rycerskie, klub fantastyki. Teraz to wszystko działa niezależnie, co nas bardzo cieszy. Ale, jak w rodzinie – wpadają czasem „na niedzielne obiady” - śmieje się 43-latek.Nie ważne co robisz – rób to z sercem
Nikogo w Krotoszynie nie dziwi już widok pana Krzysztofa kręcącego płonącymi kijami, towarzyszącego hip-hopowcom podczas koncertu, zawieszonego na linie na ściance wspinaczkowej czy robiącego zdjęcia i filmy podczas prób tańca nowoczesnego. Jest zawsze tam, gdzie są jego podopieczni. - Nie ważne co robimy, ważne z kim to robimy. W stowarzyszeniu młodzież może rozwijać swoje zainteresowania, a ja staram się im w tym pomóc – podkreśla. I choć zdarzają mu się chwile odskoczni, gdy wspólnie z żoną wędruje po górach, to nawet wtedy myślami jest przy młodzieży. - Przecieramy szlaki. Wyłączamy wtedy telefony, nie zaglądamy na Facebooka. Wcześniej informujemy wszystkich, że ten czas jest dla nas. Oni to szanują, nie dzwonią, nie piszą. Choć zdradzę, że czasem nie wytrzymujemy, odpalamy Internet i zaglądamy, co się u nich dzieje. To jest silniejsze od nas – śmieje się Krzysztof Manista.
I ma dla wszystkich jedną radę. - Nie ważne co robisz, rób to całym sobą. Tylko wtedy ma to sens i przyniesie efekty. Nie można angażować się połowicznie, na pół gwizdka. Trzeba wkładać w to serce i duszę.
