Absolwentka krotoszyńskiej Ceramy wydała książkę. Nam opowiada jak do tego doszło

Opublikowano:
Autor:

Absolwentka krotoszyńskiej Ceramy wydała książkę. Nam opowiada jak do tego doszło - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura

Ma 29 lat, męża i uroczego synka. Napisaną przez nią książkę można znaleźć nie tylko w niszowych księgarniach internetowych ale także w Empiku. Z pozoru Karolina Klimkiewicz z Krotoszyna spełniła marzenia, osiągnęła sukces. Można jej tylko zazdrościć. Z pozoru, bo rzeczywistość jest zgoła inna. Przeżyła wielką, rodzinną tragedię, musiała poradzić sobie ze śmiercią bliskiej osoby. Wielu by temu nie podołało. Karolinie to się udało – a swoje cierpienie i traumę przelała na papier. I tak pomogła i sobie, i wielu innym kobietom.

„Jeśli tylko…” - Karoliny Klimkiewicz to opowieść o Leo – facecie, który zajmuje świetne stanowisko, otaczają go piękne kobiety i na pozór wiedzie cudowne życie. Na plaży – jeszcze jako mały chłopiec – poznaje tajemniczą dziewczynkę, Leile. Razem dorastają, rozmawiają o wszystkim, przeżywają życie. Widują się jednak tylko nad brzegiem morza, a Leila – choć zdaje się kochać Leo – uparcie odrzuca jego zaproszenia do spotkań poza plażą. Powiecie - typowy romans jakich wiele na półkach w księgarniach. Błąd. Jak wielki dowiecie się sięgając po tę historię.

- Szczegółów zdradzić nie mogę, bo wtedy nie byłoby sensu sięgać po książkę – śmieje się 29 latka.

Zaraz jednak dodaje, że sama fabuła, jej zdaniem, nie ma największego znaczenia.

– Nie ma nagłych zwrotów akcji, dynamicznej historii i ciągłej ekspresji. Nie ma porywów serc, rozstań, powrotów i zawirowań miłosnych.

Pisanie było terapią

Czym więc jest „Jeśli Tylko…”? To najboleśniejszy rozdział życia Karoliny przelany na papier.

- Nie mogłam „Jeśli tylko…” pisać z perspektywy kobiety, bo byłoby to dla mnie zbyt trudne pod względem emocjonalnym. Zarówno z punktu widzenia Sary, czyli matki Leo jak i Leili. Dlatego narratorem jest mężczyzna – opowiada Karolina Klimkiewicz.

I zdradza co skłoniło ją do napisania książki.

– To miała być terapia dla mnie. Przelanie uczuć na papier, przepracowanie ich. To był bardzo ciężki okres w moim życiu i pisanie pomogło mi sobie z nim poradzić – wspomina.

Samo tworzenie opowieści nie było łatwe.

– Były dni, gdy pisałam bez problemu, zasiadałam i słowa same układały mi się pod palcami. Były jednak takie chwile, takie momenty tej historii, które przez długi czas nie pozwalały mi iść dalej. Były zbyt bolesne. Wiele łez wylałam przy tej książce – mówi wprost.

Ale – jak podkreśla – nie żałuje żadnej z tych chwil.

- Przeżywałam tę historię na nowo. Z jednej strony to bolało, ale z drugiej, było to moje własne katharsis, oczyszczenie. Potrzebowałam tego.

Sam tytuł książki także ma pokazywać czytelnikowi, że – mimo najtragiczniejszych przeżyć – można żyć dalej. I poradzić sobie z bólem.

– Jeśli tylko uwierzysz, jeśli tylko będziesz miał nadzieję, jeśli tylko otworzysz się na ludzi, jeśli tylko… wiele jest takich „jeśli tylko”. Ale to właśnie one pchają nas do przodu. Każdy z nas musi znaleźć coś, dzięki czemu będzie żył, a nie tylko egzystował – mówi Karolina.

Chciała pomóc innym

Po napisaniu książki zaczęła myśleć o jej wydaniu.

– Zawodowo jestem terapeutką, robię doktorat, studiuję psychologię kliniczną. Te doświadczenia z pracy z jednej strony pomogły mi w pisaniu, we wcieleniu się w postaci, w kreowanie ich, a z drugiej pomyślałam, że sama książka może być narzędziem terapeutycznym. Skoro pomogła mnie, może pomoże też komuś innemu – przyznaje Karolina Klimkiewicz.

Wysłała książkę do kilku wydawców i tak potoczyła się jej kariera.

– Pomogło mi wielu ludzi, to im zawdzięczam tak naprawdę to, że ta książka jest w księgarniach. Bo ja ją jedynie napisałam. Oni nad nią pracowali, dawali mi rady i wskazówki – wspomina.

Kolejna książka

Dziś „Jeśli tylko…” można kupić w wielu księgarniach internetowych i stacjonarnych. W swojej ofercie ma ją także jedna z popularniejszych sieci – Empik.

– Nie uważam siebie za pisarkę. Jestem autorką. Ale dumną autorką – podkreśla Karolina.

I zdradza, że w planach ma kolejną książkę.

– To opowieść kompletnie fikcyjna poświęcona relacji matki i córki – wskazuje.

Dlatego kiedy przychodzi wena, która bywa dość kapryśna, nasza bohaterka rzuca wszystko i piszę.

- Wyłączam się na świat zewnętrzny, historia sama przelewa się na papier.

Książka pojawi się w księgarniach już we wrześniu. Pod jakim tytułem – na razie nie wiadomo. Ale na pewno napiszemy o niej na łamach „Gazety Krotoszyńskiej”.

____________________________________________________

Karolina Klimkiewicz mieszka w Oleśnicy, jednak przez 10 lat była związana z Krotoszynem, gdzie ukończyła gimnazjum i szkołę średnią. Tu też obecnie mieszkają jej rodzice, a sama Karolina w lokalnym stowarzyszeniu „Twoja Alternatywa” rozpoczynała karierę zawodową.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE