Więc Wiece to największe ideologiczne dziecko szefa KOK-u - Wojciecha Szuniewicza. Dziecko, które na świat „wydał” mimo sprzeciwu sporej części społeczeństwa i zarzutów o spełnianie własnych ambicji za publiczne pieniądze.
Wyśniona pociecha Szuniewicza – niestety smutnymi oczami patrzy z pustych krzeseł przed sceną podczas cyklicznych koncertów na rynku – bo niszowe zespoły – z lirycznymi tekstami skłaniającymi do myśli i – na dodatek refleksji - przemawiają do niewielu. Ciągle jednak próbuje zaszczepić w ludziach tzw. „wysoką kulturę” – cokolwiek, ktokolwiek przez to rozumie. Z jakim skutkiem? Warto zapytać.
Na razie marnym, ale jak to mówią – kropla drąży skałę. Na to jednak potrzebuje dużo czasu – czy szef KOK-u ma go aż tyle? Trudno rzec – zwłaszcza, że coraz głośniej lud żąda powrotu Dni Krotoszyna. Dlaczego? Bo chce lekkiej rozrywki, zabawy dla całej rodziny. Ze sceny słychać ma być disco polo, albo przeboje jakiejś innej gwiazdeczki. Z budek lać ma się złocisty trunek a wkoło rozchodzić zapach smażonych na grillu kiełbasek. Ma być swojsko i wesoło. Do tego jakieś karuzele dla dzieciaków, budki z chińskim badziewiem. Żeby wszyscy byli – czy to możliwe? - zadowoleni. Żeby po ciężkim tygodniu pracy w końcu można się „odmóżdżyć” – jak mówili nasi internauci - i oderwać od problemów. Gdzie zrobimy to lepiej – na Więc Wiecu – czy na jarmarcznym festynie? To już każdy sam sobie musi odpowiedzieć – zgodnie ze swoimi upodobaniami do form rozrywki i preferowanej muzyki. Może tylko warto przypomnieć sobie słowa pewnego – nazwijmy go „klasyka”. Otóż mawiał on, że muzyka może być środkiem do szybkiego zniszczenia społeczeństwa. Oby z tzw. „klasyka” nie przerodził się w proroka.