Sprawa „zaszłości” finansowych pomiędzy samorządowcami z Sulmierzyc a przedsiębiorcą ze Sławoszowic, Marianem Nowickim współwłaścicielem firmy „Novbau”, ciągnie się od kilku lat. Biznesmen twierdził, że Sulmierzyce są mu winne ponad 300 tys. zł za wykonane roboty na poddaszu budynku miejscowej szkoły. Chodziło mu o 150 tys. zł za zaległą fakturę oraz około 200 tys. zł za roboty dodatkowe. Z kolei miasto nałożyło na przedsiębiorcę 300 tys. zł kary za nieterminowe wykonanie zadania i połowę tej kwoty „odciągnęło” sobie nie płacąc wykonawcy za wspomnianą fakturę. Pisaliśmy już o tym na łamach „Gazety Krotoszyńskiej”. Strony próbowały się dogadać - tak było choćby kilka miesięcy temu. Powołany do tego mediator, niestety nic nie wskórał.
Sprawa została nierozstrzygnięta. Mediacje zakończyły się negatywnie. Chcieliśmy dogadać się z panem Nowickim na zasadzie my jemu nic, on nam nic. On jednak chce mieć zapłaconą fakturę podstawową plus za zrobiony kosztorys prac dodatkowych, bo twierdzi, że część zrobił – wskazywał wówczas
Dariusz Dębicki, burmistrz Sulmierzyc.
Konflikt zatem miał rozstrzygnąć sąd w Łodzi. Od samego początku, o zwycięstwie przed wymiarem sprawiedliwości, przekonany był przedsiębiorca.
Bo jak może być inaczej, skoro miasto wiedziało, ile będzie musiało wydać na roboty dodatkowe, bo przedstawiłem kosztorys. W ciągu 30 dni powinni podjąć decyzję. Jakąkolwiek. Mogli nawet powiedzieć „nie”. Ale tak nie zrobili, a ja musiałem zrobić roboty dodatkowe , żeby móc wykonać prace podstawowe – wskazywał Marian Nowicki, biznesmen ze Sławoszowic.
Propozycja kolejnych mediacji
Nie było więc innego wyjścia, jak tylko stawienia się obu stron przed Temidą w Łodzi. Przesłuchano więc świadków. Powołano biegłego z zakresu budownictwa, który przyjrzał się m.in. roszczeniom przedsiębiorcy. Sędzia zanim jednak ogłosi wyrok zaproponował, aby strony jeszcze raz siadły do stołu negocjacyjnego. Mieli na to czas do końca marca. Nic jednak z tego nie wyszło. Na rozmowy nie ma ochoty m.in. biznesmen.
Niech się wypchają. Jak chciałem kiedyś 250 tys. zł za wykonane roboty i odsetki, żeby móc popłacić choć za towar w hurtowniach, to się nie chcieli zgodzić. (...) Teraz trzy tygodnie nie było mnie w kraju, bo byłem w Stanach Zjednoczonych, ale wszelkie niezbędne dokumenty przekazałem swojemu adwokatowi. Natomiast Sulmierzyce jakoś nie kwapiły się do rozmów - wskazuje Marian Nowicki.
Jednocześnie przyznaje, że był moment, kiedy widział szansę na dogadanie się.
Już podczas pierwszych propozycji mediacji chcieliśmy się spotkać z radą miejską, by usiąść, porozmawiać i wytłumaczyć. To wtedy przewodniczący rady powiedział, że nie, że jak sąd zasądzi, to Sulmierzyce będą płacić - wspomina biznesmen ze Sławoszewic.
Co na to szef sulmierzyckiej rady?
Jak jeszcze burmistrzem był Kaszkowiak, to prosiłem o spotkanie z Nowickim, bo tylko słyszeliśmy opinię Kaszkowiaka. Później wybuchła ta cała afera z przyjęciem przez burmistrza korzyści majątkowej, to faktycznie wtedy stwierdziłem, że lepiej poczekać za wyrokiem sądu. Nie chciałem po prostu wkładać ręki między drzwi – wyjaśnia Adam Orzeszyński, przewodniczący rady miejskiej w Sulmierzycach.
Czy z perspektywy czasu nie żałuje, że ostatecznie nie doprowadził do spotkania z przedsiębiorcą?
Nie mamy pewności czy wtedy byśmy się dogadali z Nowickim, bo te relacje między przedsiębiorcą a Sulmierzycami, nic się nie zmieniły. Poza tym ciągle w radzie słyszało się o wątpliwościach czy pewne prace kazano mu wykonać czy nie, więc niech to rozstrzygnie sąd. Natomiast gdybyśmy wtedy zapłacili te 250 tys. zł, to jeszcze ktoś by się odezwał, że w szkodę poszliśmy, bo może w sądzie byśmy wygrali. Natomiast uważam, że teraz powinniśmy tę sprawę jak najszybciej zakończyć – przyznaje szef rady.
Biznesmen pewien pozytywnego rozstrzygnięcia przed Temidą
Zdaniem przedsiębiorcy, współwłaściciela „Novbau”, dług Sulmierzyc wobec jego firmy urósł już do kwoty około 550 tys. zł, z czego sporą część stanowią odsetki.
Postąpili nie rozsądnie, bo 5 lat temu zapłaciliby ok. 150 tys. zł za wykonane roboty i dodatkowo 100 tys. zł odsetek i byłoby po sprawie. A teraz jeszcze nie wiadomo jak wysokie będą zasądzone odsetki - zwraca uwagę przedsiębiorca ze Sławoszowic.
Ponadto uważa, że wypłacenie mu zaległych zobowiązań w kwocie kilkuset tysięcy złotych, mogą negatywnie wpłynąć na budżet miasta.
Będą mieli problem. Wcześniej już im mówiłem, że mają szykować kasę, bo jak wejdzie komornik i zablokuje konto m. in. z kasą na wypłatę dla nauczycieli, to ich tam wszystkich powynoszą - mówi Marian Nowicki.
Nadal wierzy, że wyrok sądu będzie dla niego korzystny.
Biegły sądowy uznał mi wszystkie roboty jakie miałem wpisane w dziennik budowy i zatwierdzone przez inspektora. Nie uznał tylko malowania sal lekcyjnych, bo nie było to wpisane w dziennik budowy –zaznacza przedsiębiorca.
Z wypłatą kasy poczekają do wyroku sądowego
Brakiem chęci do negocjacji ze strony przedsiębiorcy, nie są zdziwieni rządzący w Sulmierzycach.
Tak podejrzewałem, że nie będzie chciał rozmawiać. W takiej sytuacji my też nie wypłacimy mu tego, co on chce w tej chwili - wyjaśnia Dariusz Dębicki, burmistrz Sulmierzyc.
Wierzy, że sąd zasądzi inną kwotę, aniżeli tę, której żąda przedsiębiorca.
Nie wygrał wszystkich poruszanych spraw przed sądem. Sąd po części również nam przyznał rację. On chce wszystko, a z opinii rzeczoznawcy wynika, że nie wszystko mu się należy, bo część prac nie zostało uwzględnionych jako dodatkowe. Chodzi o sumę co najmniej 50 tys. zł - wskazuje burmistrz Grodu Sulimira.
W takiej sytuacji samorządowcy będą czekali za ostatecznym wyrokiem sądu.
Pan Nowicki nie dostanie wcześniej pieniędzy, aniżeli nie zapadnie wyrok sądowy. Nie wypłacę mu teraz wszystkich pieniędzy z koncertu życzeń który sobie zrobił, bo uważa, że mu się wszystko należy, gdyż za chwilę mi ktoś zarzuci, że trzeba było poczekać za wyrokiem sądu - tłumaczy burmistrz.
Nie ukrywa jednak, że przedsiębiorca, tak czy siak, kasę otrzyma, Pytanie tylko w jakiej wysokości?
Ze względu na sytuację w kraju, będzie to wszystko jedynie przesunięte w czasie, bo nie odbywają się rozprawy. Nam chodziło o to, by sprawę załatwić szybko, by dojść do porozumienia a ugoda polega na tym, by jedna i druga strona z czegoś ustąpiła. Z kolei pan Nowicki chce nas wydoić maksymalnie jak się da, na co ja sobie pozwolić nie mogę. Ponadto z naszych wyliczeń wynika, że powinniśmy wypłacić mu około 400 tys. zł. To jest różnica mniej więcej 100 tys. zł, a dla mnie jest to dużo - zwraca uwagę Dariusz Dębicki.
O finale sprawy oczywiście poinformujemy.